12 października 2018 |
0
Tomasz Barnaś, b. instruktor nauki i techniki jazdy, egzaminator w MORD Kraków, ekspert redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS (fot. Jolanta Michasiewicz)
Pytanie Czytelniczki tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS. Dzień dobry, piszę z zapytaniem o jeżdżenie samochodem zwanym potocznie "bez prawa jazdy". Mój mąż nie ma prawa jazdy - żadnej kategorii- jeździ skuterem na dowód osobisty, a jak to jest z tymi samochodami o pojemności 505 cm3 i masie własnej 346 kg? Mamy taki samochód (ligier x-too), ale obecnie nim nie jeździ, ponieważ był już kilka razy zatrzymany do kontroli, niektórzy funkcjonariusze go puszczali a inni wystawiali mandat za brak dokumentu (którego nigdy nie miał). Jeśli może jeździć takim samochodem na dowód osobisty to proszę o jakiś paragraf/artykuł, na który może się powołać przy kontroli. I czy prawo działa wstecz? Dodam, że mąż obecnie ma 32 lata. Z góry dziękuję za odpowiedz, Sława N.
Odpowiada Tomasz Barnaś, ekspert tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Pani Sławo. Już na samym początku muszę wyraźnie stwierdzić, iż w obowiązujących nas wszystkich przepisach nie istnieje coś takiego jak „samochód bez prawa jazdy”. Jest to nierzetelny chwyt reklamowy, mający na celu zwrócenie uwagi na ogłoszenie dotyczące sprzedaży bądź też wynajmu tego typu maszyn. Pani mąż nie ma uprawnień do poruszania się pojazdem Ligier X-Too, ani żadnym innym czterokołowcem. Nie wolno mu tego robić i dobrze, że przestał. Bardzo słusznie został ukarany przez policjantów za takie wykroczenie. Trochę się dziwię, że po paru upomnieniach i mandatach poruszał się nim dalej. Mam nadzieję, że nie było to działanie z premedytacją, tylko niezrozumienie obowiązujących przepisów, które w tej materii mogą się wydawać trochę skomplikowane. Postaram się, cytując niektóre z nich, wyjaśnić całą tę kwestię i rozwiać wszelkie wątpliwości Pani oraz innych Czytelników.
Art. 3 ust. 4 ustawy z 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami (2017.978 z późn. zm.) (wyraźnie wskazuje, iż osoba która ukończyła 18 lat może się bez uprawnień poruszać jedynie rowerem, wózkiem rowerowym bądź też pojazdem zaprzęgowym. Wszystkie inne pojazdy wymagają odpowiedniej kategorii prawa jazdy. Motorowery również! Jest jeden wyjątek od tej reguły. Mianowicie na mocy przepisów przejściowych w art. 133 ust. 3 tej samej ustawy czytamy: „Osobę, która przed dniem wejścia w życie ustawy (19 stycznia 2013 roku – przyp. autora) ukończyła 18 lat, uznaje się za uprawnioną do kierowania motorowerem na terenie Rzeczpospolitej Polskiej. Wobec tej osoby nie wymaga się posiadania dokumentu stwierdzającego to uprawnienie”.
Ten przepis skonstruowano właśnie po to, aby prawo nie działało wstecz. Pani mąż był pełnoletni przed datą wejścia w życie nowych przepisów. Jeżeli wspomniany przez Panią skuter mieści się w definicji motoroweru zawartej w art. 2 pkt 46 ustawy z 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym (2017.1260 z późn. zm.): „pojazd dwu- lub trójkołowy zaopatrzony w silnik spalinowy o pojemności skokowej nieprzekraczającej 50 cm3 lub w silnik elektryczny o mocy nie większej niż 4 kW, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 45 km/h”, to ma prawo poruszać się nim w normalnym ruchu drogowym bez żadnej kategorii prawa jazdy. Może jeździć „na dowód osobisty”. Osobiście nigdy nie byłem i nie będę zwolennikiem dopuszczania do ruchu drogowego osób bez merytorycznego przygotowania. Jazda po drogach to trudna i odpowiedzialna sztuka. Żadne własne życiowe doświadczenia nie zastąpią uwag i informacji udzielonych przez dobrego instruktora, który nauczy prawidłowego poruszania się motorowerem. Warto inwestować w swoje bezpieczeństwo. Ale tę moją dygresję pozostawię już Państwu pod rozwagę.
Pojazd Ligier X-Too nie może być zarejestrowany jako motorower. Ma przecież 4 koła i pojemność dziesięciokrotnie większą od maksymalnej dozwolonej. Jest to czterokołowiec lekki – homologacja L6e zgodnie z załącznikiem nr 2 do ustawy - Prawo o ruchu drogowym. Art. 2 pkt 42c PoRD definiuje go, jako: „czterokołowiec, którego masa własna nie przekracza 350 kg i konstrukcja ogranicza prędkość do 45 km/h”. Aby móc poruszać się tym autem potrzebne jest prawo jazdy, co najmniej kategorii AM. Dawniej – przed 19 stycznia 2013 r. – była to kategoria, co najmniej B1. Nie wystarczy być pełnoletnim, data ukończenia 18 roku życia również nie ma tu żadnego znaczenia. Obecne przepisy dotyczące egzaminowania kandydatów na kierowców w przypadku kategorii AM pozwalają zdawać egzamin jedynie na motorowerze. Proponuję więc, ubiegać się od razu o kategorię B1 lub B, które rozszerzają dodatkowo zakres uprawnień o „większe” pojazdy.
Wszystkie nieprawidłowe interpretacje wspomnianych przepisów biorą się z niezrozumienia różnic pomiędzy motorowerem a czterokołowcem lekkim. A to nie jest to samo. Bardzo często zbyt daleko idące uproszczenie uprawnień wynikających z kategorii AM rodzi problemy podczas kontroli ruchu drogowego.
Proszę pamiętać:
- prawo jazdy AM – to uprawnienie na motorowery i czterokołowce lekkie oraz rowery, wózki rowerowe i pojazdy zaprzęgowe;
- wiek 18 lat przed 19 stycznia 2013 roku – to uprawnienie TYLKO na motorowery oraz rowery, wózki rowerowe i pojazdy zaprzęgowe.
- wiek 18 lat po 19 stycznia 2013 – to uprawnienie na rowery, wózki rowerowe i pojazdy zaprzęgowe.
Pozdrawiam Tomasz Barnaś.
Komentuj →
12 października 2018 |
0
Grzegorz Wysopal, egzaminator w MORD Kraków, wieloletni instruktor, instruktor techniki jazdy i egzaminator prawa jazdy wszystkich kategorii, w trakcie nauki języka migowego, obecnie kierownik Działu Szkoleń Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie, współautor materiałów szkoleniowych dla kandydatów na kierowców, też dla osób głuchych, wiceprezes FUNDACJI PL (fot. Jolanta Michasiewicz)
Z dniem 1 października br. osoby niesłyszące i słabosłyszące mogą ubiegać się o uprawnienia do kierowania samochodami ciężarowymi (kat. C i C1 prawa jazdy). Warunkiem jest posiadanie prawa jazdy kat. B, od co najmniej 2 lat. Jest to wynik zmiany ustawy o kierujących pojazdami z dnia 7 czerwca 2018 roku (Dz. U. 2018 poz. 1098).
Czy branża szkoleniowa jest na to gotowa, aby przyjąć niesłyszącego kandydata na kierowcę? – na to pytanie najlepiej odpowiedzą właściciele Ośrodków Szkolenia kierowców. A jak wygląda przygotowanie WORD-ów do tematu?
Małopolski Ośrodek Ruchu Drogowego w Krakowie do zmian był już przygotowany wcześniej. Dysponujemy pojazdami egzaminacyjnymi w zakresie kat. C wyposażonymi w trzy miejsca siedzące: dla kierującego, egzaminatora i tłumacza języka migowego. Dodatkowo zgodnie z wytycznymi wspomnianej wyżej ustawy na wniosek osoby głuchej chcącej przystąpić do egzaminu praktycznego zapewniamy nieodpłatnie pomoc tłumacza języka migowego. To samo dotyczy pozostałych kategorii prawa jazdy, o które może ubiegać się osoba niesłysząca. Oczywiście, jeżeli osoba egzaminowana zapewni sobie tłumacza we własnym zakresie będzie on mógł w świetle prawa w pełni uczestniczyć w egzaminie praktycznym na prawo jazdy.
Grzegorz Wysopal
Od redakcji: Z dniem 1 października 2018 r. w życie weszła ustawa z dnia 12 kwietnia 2018 r. o zmianie ustawy o kierujących pojazdami (2018.1098). Kolejne etapy jej procedowania skrupulatnie omawialiśmy na łamach tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS, publikowaliśmy wypowiedzi ekspertów, wraz z redakcją portalu L-INSTRUKTOR oraz Fundacją Zapobiegania Wypadkom Drogowym przygotowaliśmy DYSKUSJĘ NA RATUSZOWEJ. Ustawę opublikowano 8 czerwca br.
Jak się okazuje temat nie został wyczerpany. Do ośrodków szkolenia zgłaszają się osoby niesłyszące lub niedosłyszące zainteresowane szkolenie w kat. C. I… różnie. Postanowiliśmy wrócić do tematu. Na początek nasz ekspert Grzegorz Wysopal, o zagadnieniach związanych z przyszłym egzaminem tej grupy kandydatów na kierowców. W nadchodzącym tygodniu opublikujemy wypowiedź Moniki Folwarczny, instruktora i wykładowcy nauki jazdy, wykładowcy i tłumacza biegłego języka migowego, prezes Fundacji PL zajmującej się bezpieczeństwem ruchu drogowego wśród niesłyszących. Przygotowujemy rozmowy z kilkoma praktykami, którzy szkolą osoby niesłyszące. Macie Państwo pytania? Piszcie: tygodnik@prawodrogowe.pl – odpowiemy na wszystkie, udzielimy rad lub pomocy.
Za naszym ekspertem pytamy: Czy branża szkoleniowa jest na to gotowa, aby przyjąć niesłyszącego kandydata na kierowcę?
Redakcja
Komentuj →
9 października 2018 |
0
Monika Witek, instruktorka nauki jazdy (Kraków) (fot. ze zbiorów Autorki)
Pytanie Anity R.: Dzień dobry, chciałam prosić o interpretację i zajęcie się tematem badań lekarskich kierowców. Chodzi mi o badania przeprowadzane w wielu ośrodkach szkolenia kierowców. W większości ww. ośrodków badania te wykonywane są w pomieszczeniach nie będących gabinetami lekarskimi - np. w salach wykładowych - czy to jest legalne? Pomieszczenia te nie są odbierane, ani kontrolowane przez organy Inspekcji Sanitarnej pod kątem spełniania odpowiednich wymogów (nawet takich, czy posiadają kozetkę, odpowiednią długość i oświetlenie do sprawdzenia ostrości wzroku, umywalki do umycia rąk po badaniu, ciśnieniomierz, rękawiczki jednorazowe), ponieważ nie są zarejestrowane jako gabinety lekarskie. Duże grupy kierowców są badane w jeden dzień (rzetelny wywiad lekarski i badanie z wypisaniem dokumentów zajmuje średnio około 20 - 30 minut). Lekarze tam orzekający jako pieczątkę nagłówkową umieszczają pieczątkę swojej praktyki lekarskiej znajdującej się zupełnie gdzie indziej (nie pozostaje żaden ślad, że kierowca był "badany" byle jak na sali wykładowej). U kierowców zawodowych jeżdżących w nocy, badanych w gabinetach lekarskich nie ma problemów z wykonaniem obowiązkowego wtedy EKG, bez problemu można też zmierzyć cukier glukometrem (jeśli kierowca nie przyniesie aktualnego wyniku, lub wynik ten jest nieprawidłowy), nie ma problemów z kierowaniem na konsultacje, jeśli są potrzebne, możliwa jest druga wizyta po konsultacji. Na sali wykładowej prawidłowe zbadanie nie jest - wg mnie - w wielu wypadkach możliwe (jestem lekarzem uprawnionym do badań kierowców). Nic nie pomoże mnożenie szczegółowych zasad badań - najważniejsze jest, aby po pierwsze lekarz badał, a po drugie w gabinecie lekarskim. Proszę o podjęcie tematu.
Odpowiada Monika Witek, ekspert tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS, instruktorka nauki jazdy: Szanowna Pani Anito!
Na wstępie pozwolę sobie zaznaczyć, że nie jestem specjalistą z dziedziny medycyny oraz prawa, ale temat, który Pani poruszyła w swojej wypowiedzi bardzo mnie zainteresował, więc postanowiłam go zgłębić. I mam szczerą nadzieję, że udało mi się to zrobić rzetelnie. W związku z powyższym pozwolę sobie odnieść się do kilku kwestii, które Pani poruszyła.
Stawia Pani zarzut, że sala wykładowa nie może być gabinetem, ponieważ nie spełnia wymogów co do długości pomieszczenia, oświetlenia czy obowiązkowego wyposażenia m.in. w kozetkę, ciśnieniomierz, rękawiczki jednorazowe, czy też umywalkę do umycia rąk po badaniu. Faktycznie, w którymś momencie ustawodawca bardzo dokładnie podał wymogi, jakie muszą spełniać gabinety lekarskie, chociażby wymiary tychże – najpierw było to 12 m2, potem 15 m2. Jakby nie patrzeć, wymóg ten jest spełniony, ponieważ ośrodki szkolenia kierowców muszą posiadać sale wykładowe o powierzchni co najmniej 25 m2. Jednakże ustawa z 15 kwietnia 2011 roku o działalności leczniczej (t.j. Dz. U. z 2018 r. poz. 160 z późn. zm.) znacznie te rygory uprościła. I tak, w miejscu udzielania świadczeń zdrowotnych może być wykonywana działalność inna niż lecznicza, pod warunkiem, że nie jest uciążliwa dla pacjenta lub przebiegu leczenia o czym mówi art. 13 w/w ustawy. Natomiast artykuły 18 i 22 regulują przepisy odnośnie samych wymagań, jakie muszą spełniać lokale na gabinety lekarskie. Uogólniając, wszystkie pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (w tym również indywidualną specjalistyczną praktykę lekarską) muszą odpowiadać wymaganiom odpowiednim do rodzaju wykonywanej działalności leczniczej oraz zakresu udzielania świadczeń zdrowotnych. Wymagania te w szczególności dotyczą warunków:
1) ogólnoprzestrzennych,
2) sanitarnych,
3) instalacyjnych
i reguluje je rozporządzenie Ministra Zdrowia z 26 czerwca 2012 roku w sprawie szczegółowych wymagań, jakim powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą (Dz. U. z 2012 r. poz. 739). Rozporządzenie to nie podaje konkretnych wytycznych technicznych i sanitarnych osobno dla różnych rodzajów specjalistycznych gabinetów lekarskich. Dla wszystkich tych gabinetów wymogi te są identyczne lub bardzo zbliżone, przede wszystkim jednak usuwa ono regulację odnośnie minimalnej przestrzeni. Miejsce dostępne w gabinecie ma umożliwić prawidłowe rozmieszczenie, zainstalowanie i użytkowanie urządzeń i aparatury, a wyposażenie w postaci stetoskopu, ciśnieniomierza, glukometra czy rękawiczek jednorazowych nie zajmuje przecież wielkiej przestrzeni.
Drugi zarzut, który Pani stawia dotyczy „bylejakości” wykonania badań na sali wykładowej oraz ilości badanych osób. Pozwoli Pani, że ujmę to krótko. Sposób wykonania badania zależy tylko i wyłącznie od charakteru osoby wykonującej takie badanie. I proszę mi wierzyć, że osoba, która chce robić badania „po łebkach” dalej to będzie robić, niezależnie od tego jak wielki i jak bogato będzie miała wyposażony gabinet. Ale to już każdy sam powinien ocenić czy należycie wykonuje swoje obowiązki zawodowe. A co do ilości badanych osób... Pewnie nie raz zdarzyło się Pani mieć zarówno ciche, spokojne dni jak i momenty, w których nie wiedziała Pani jak wszystkich „ogarnąć”. Taka specyfika pracy, w szczególności jeżeli mówi się o zmianach przepisów odnośnie szkolenia czy egzaminowania.
Kolejna rzecz. Pisze Pani, że przeprowadzając badanie w gabinecie, nie ma Pani problemów z kierowaniem na konsultacje, jeśli są one potrzebne i wtedy jest możliwa druga wizyta po konsultacjach. Uważam, że jeżeli istnieje taka potrzeba to każdy lekarz ma taką możliwość. Proszę również pamiętać, że nowe przepisy dopuszczają posiadanie gabinetów lekarskich nawet w lokalach mieszkaniowych (pod warunkiem wyodrębnienia ich od pomieszczeń innych użytkowników lokalu), a wtedy nie musi być lekarzy innych specjalizacji obok. W związku z powyższym nasuwa się konkluzja, że można umówić się w innym terminie, po uzyskaniu wymaganych już konsultacji.
Natomiast co do legalności przeprowadzania badań w salach wykładowych. Jeżeli uważa Pani, że Pani koleżanki i koledzy po fachu łamią przepisy, to zgodnie z opinią, którą znalazłam na stronie internetowej Śląskiej Izbie Lekarskiej ma Pani prawo złożyć zażalenie do Okręgowej Rady Lekarskiej (http://www.izba-lekarska.org.pl/476-opinia_prawna_dot_wymagan_jakim_powinny_odpowiadac_pomieszczenia_dla_praktyk).
Mam nadzieję, że udało mi się rozwiać Pani wątpliwości, jeżeli nawet nie w całości poruszanego przez Panią zagadnienia, to przynajmniej w większej jego części.
Pozdrawiam Monika Witek
Komentuj →
9 października 2018 |
0
(fot. Renault)
Dlaczego wciąż niektórzy kierowcy i pasażerowie nie zapinają pasów bezpieczeństwa? Jedni sądzą, że to niewygodne, a inni uznają, że nie ma potrzeby tego robić przed krótką podróżą. To błąd, który może kosztować życie, bo zapięcie pasów zmniejsza ryzyko śmierci w wypadku o około połowę (w zależności od badań wykazywano skuteczność od 40 do ponad 60%.
W Wielkiej Brytanii przeprowadzono badania, z których wynika, że czasami dorośli nie zapinają pasów bezpieczeństwa z zaskakujących powodów. Niektórzy przyznają, że od czasu do czasu zdarza im się o tym zapomnieć. Inni z premedytacją tego nie robią, bo uważają jazdę w zapiętych pasach za niewygodną albo uzależniają decyzję o zapięciu pasów od rodzaju drogi oraz długości podróży – np. bardziej prawdopodobne jest, że zapną pasy przed wyjazdem w dłuższą trasę albo przed jazdą po autostradzie*. Także w Polsce jeszcze niedawno co trzecia osoba wyrażała opinię, że jeżeli jedzie się ostrożnie, pasy bezpieczeństwa nie są tak naprawdę potrzebne**.
Jak jest w rzeczywistości? Pasy bezpieczeństwa wykazują niezwykłą skuteczność w kwestii zapewniania bezpieczeństwa. Różne badania dowodzą, że zapięcie pasów zmniejsza ryzyko śmierci w wypadku o około połowę. Pasy chronią nas przed wypadnięciem z pojazdu lub uderzeniem w siedzenie pasażera przed nami, a także przenoszą siły działające podczas uderzenia na mocniejsze części ciała, ograniczając ryzyko poważnych urazów – mówią trenerzy Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.
Współcześnie, gdy samochody są wyposażone w coraz bardziej zaawansowane systemy bezpieczeństwa, niektórzy kierowcy mogą odnieść wrażenie, że nie ma już potrzeby zapinania pasów.
Poduszki powietrzne, boczne kurtyny, systemy automatycznego hamowania… Samochody są coraz bezpieczniejsze, ale należy pamiętać, że te wszystkie elementy nie zastąpią pasów bezpieczeństwa, lecz zostały zaprojektowane, by z nimi współdziałać. Przykładowo poduszki powietrzne nie są nawet w połowie tak skuteczne samodzielnie jak w połączeniu z zapiętymi pasami bezpieczeństwa – tłumaczy Zbigniew Weseli, dyrektor Szkoły Bezpiecznej Jazdy Renault.
Oczywiście są sytuacje, w których nie trzeba zapinać pasów. Z tego obowiązku zwolnione są np. kobiety w ciąży – w ich przypadku warto jednak rozważyć zakup specjalnego adaptera. Zapinać pasów nie muszą również m.in. taksówkarze podczas przewożenia pasażerów, osoby posiadające specjalne zaświadczenie od lekarza oraz zespół medyczny podczas udzielania pomocy medycznej.
Z całą pewnością wymówką nie jest natomiast jazda na tylnych siedzeniach samochodu. Z badań wynika, że tylko 76% Polaków zapina pas, podróżując na tylnej kanapie (w porównaniu do 95% kierowców)**. Choć dawniej w wielu autach pasażerowie jadący z tyłu po prostu nie mieli możliwości zapięcia pasów, obecnie jest to standardowy element wyposażenia. W razie wypadku osoba podróżująca na tylnej kanapie bez zapiętych pasów może z dużą siłą wypaść ze swojego siedzenia, zagrażając nie tylko swojemu bezpieczeństwu, lecz także innym pasażerom.
* Department for Transport
** KRBRD
Komentuj →
8 października 2018 |
0
Marek Dworzecki, instruktor nauki i techniki jazdy (fot. ze zbiorów Autora), ilustracje – screen mapy Google
Pytanie Czytelnika. Dzień dobry, dzisiaj zaobserwowałem pewną sytuację na placu Unii Lubelskiej. Faza początkowa tak jak na załączonym linku - https://www.google.pl/maps/place/plac+Unii+Lubelskiej,... pierwsze światła tak jakbyśmy wyjechali z ulicy Bagatela na Plac Unii. Mamy 3 pasy, brak znaków pionowych i poziomych. I teraz mam 2 pytania na które bardzo chciałbym uzyskać odpowiedź:
1) Czy samochodów z prawego pasa (pomarańczowy) może zjechać w Szucha (ma strzałkę na światłach do jazdy prosto, więc myślę, że nie), czy może zjechać w Marszałkowską (zdecydowanie tak), ale czy może z tego pasa zjechać w ulicę Polną lub jeszcze dalej w Boya - Żeleńskiego?
2) Czy samochód z środkowego pasa może zjechać w ulicę Marszałkowską? I co w sytuacji jeśli samochód z prawego pasa chciałby zjechać w ulicę Polną (o ile może). Jeśli samochód z prawego pasa chce jechć prosto do ulicy Polnej to czy samochód z środkowego pasa chcący zjechać w Marszałkowską powinien ustąpić pierwszeństwa samochodowi z prawego pasa (pomarańczowemu)? Czyja by była wina i kto za co by odpowiadał, jeśli samochód pomarańczowy jechał prosto do ulicy Polnej a samochód z środkowego pasa uderzyłby w niego bo chciałby zjechać w Marszałkowską.
Pozdrawiam Sławomir R.
Odpowiada Marek Dworzecki, ekspert redakcji PRAWO DROGOWE: Znalezienie odpowiedzi na pytania Pana Sławomira dotyczące zajmowania pasów ruchu z zamiarem jazdy w poszczególne kierunki, a także różnych hipotetycznych i rzeczywistych sytuacji drogowych, jakie mogą zaistnieć lub się zdarzają w Warszawie w obrębie skrzyżowania na Placu Unii Lubelskiej będzie znacznie łatwiejsze, gdy mój wywód oprę na czterech – nazwijmy – „filarach” wyjętych z Ustawy z dnia 20 czerwca 1997r. - Prawo o ruchu drogowym.
Filar I – zasady ogólne. „Kierującego pojazdem obowiązuje ruch prawostronny”. Z zasady tej nie tylko wynika, że np. jadąc pojazdem mechanicznym powinno się zajmować prawą jezdnię (w przypadku drogi dwujezdniowej), prawą połowę jezdni (w przypadku jezdni dwukierunkowej co najmniej o czterech pasach ruchu), ale również – o ile to możliwe – w pierwszej kolejności prawy pas ruchu, choć rzecz jasna nie w każdej sytuacji drogowej. Stąd nazywamy ją zasadą ogólną. Idąc tym tokiem rozumowania będę omawiał i objaśniał sytuacje na poszczególnych pasach ruchu skrzyżowania o ruchu okrężnym na Placu Unii Lubelskiej rozpoczynając od pasa prawego.
„Jeżeli pasy ruchu na jezdni są wyznaczone, nie może (kierujący) zajmować więcej niż jednego pasa”. Proszę zwrócić szczególną uwagę na ten zapis ustawowy. Przyda się dokładne jego rozumienie, gdy będę uzasadniał, czy w istocie w obrębie omawianego skrzyżowania są fragmenty jego powierzchni, gdzie pasy ruchu nie są wyznaczone.
Filar II – definicje ustawowe. „Pas ruchu – każdy z podłużnych pasów jezdni wystarczający do ruchu jednego rzędu pojazdów wielośladowych, oznaczony lub nieoznaczony znakami drogowymi”. Oznacza to, że o istnieniu pasa ruchu nie tyle decyduje jego wyznaczenie, co przestrzeń umożliwiająca poruszanie się jednego rzędu pojazdów. Ponadto brak na pewnym fragmencie powierzchni jezdni znaków poziomych wyznaczających pasy ruchu nie zawsze oznacza, że nie były one wyraźnie wyznaczone na dopiero co minionym odcinku jezdni: kilka, kilkanaście, a może kilkadziesiąt metrów wcześniej.
„Szczególna ostrożność – ostrożność polegającą na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie”. Z tej zasady wynika wniosek, że jako użytkownicy dróg zawsze musimy być gotowi na zagrożenie ze strony innych, ale również ze strony samych siebie.
Filar III – zmiana kierunku jazdy lub pasa ruchu. „Kierujący pojazdem może zmienić kierunek jazdy lub zajmowany pas ruchu tylko z zachowaniem szczególnej ostrożności”. Zatem każdy, kto zamierza zmienić pas ruchu odpowiada fizycznie, prawnie, moralnie i finansowo za skutki wykonania tego manewru.
„Kierujący pojazdem, zmieniając zajmowany pas ruchu, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdowi jadącemu po pasie ruchu, na który zamierza wjechać, oraz pojazdowi wjeżdżającemu na ten pas z prawej strony”. Nie ulega wątpliwości, że kierujący może zmienić pas ruchu tylko i wyłącznie po uprzednim: zachowaniu szczególnej ostrożności (w tym dostosowaniu prędkości), dostatecznie wczesnym sygnalizowaniu zamiaru wykonania manewru, upewnieniu się o możliwości bezpiecznego wykonania manewru i ustąpieniu pojazdom jadącym na pasie ruchu, który zamierza zająć.
Filar IV – współwina, zasada ograniczonego zaufania i cel skrzyżowań z ruchem okrężnym. „Przez działanie rozumie się również zaniechanie”. Mimo nieprawidłowego zachowania się innego uczestnika ruchu drogowego, którego czyn doprowadza do kolizji lub wypadku drogowego, osoba poszkodowana – w niektórych przypadkach – może zostać uznać za współwinną. Na przykład za to, że widząc zbliżające się zagrożenie i mając dostateczną ilość czasu nie zareagowała na to zagrożenie poprzez zmniejszenie/zwiększenie prędkości, zmianę toru jazdy, zatrzymanie pojazdu lub zaniechanie dalszej jazdy.
„Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania”. Dla przykładu, takimi okolicznościami wskazującymi na możliwość odmiennego ich zachowania mogą być: a/ kierujący jest osobą starszą wiekiem – może się okazać, że ma trudności w ocenie sytuacji, jest niezdecydowany w podejmowaniu decyzji co do kierunku jazdy, odległości i prędkości; b/ kierujący pochodzi z innej miejscowości – rozbudowana i skomplikowana (w Jego odczuciu) infrastruktura może Go wprawiać w zakłopotanie, może poczuć się niepewny i zagubiony; c/ kierujący jest osobą niepełnosprawną – może posiadać poważne dysfunkcje ruchowe, miedzy innymi ograniczenia w odcinku szyjnym i piersiowym kręgosłupa; d/ kierujący zachowuje się brawurowo i ewidentnie stwarza zagrożenie - to co widzimy może być jedynie preludium do czegoś znacznie poważniejszego w konsekwencji; e/ kierujący jest początkującym kierowcą – mogą wystąpić problemy w opanowaniu pojazdu, ocenie sytuacji i podejmowaniu trafnych decyzji w świetle przepisów.
Skrzyżowania z ruchem okrężnym. Niektórzy uczestnicy ruchu drogowego nie w pełni zdają sobie sprawę z tego, jak pożyteczne, a w wielu przypadkach wręcz zbawienne okazują się tego typu skrzyżowania. Największą awersję budzą one w środowisku początkujących kierowców, choć nie tylko. Przypomnienie celów, jakim mają służyć tzw. ronda pozwala lepiej zrozumieć obowiązujące w ich obrębie przepisy, „polubić” te skrzyżowania i prawidłowo z nich korzystać.
Otóż jazda po łuku drogi (okręgu) sprawia, że pojazd znajduje się w tzw. kwadracie prędkości, w rezultacie czego kierujący odczuwa działającą na pojazd i Jego samego siłę odśrodkową, co słusznie wzbudza pewną miarę niepokoju. W miejscu takim jak zakręt, świadomość praw fizyki skłania rozsądnego kierowcę do wyraźnego zmniejszenia prędkości. Ponadto zastosowanie znaków ustalających pierwszeństwo przejazdu oraz sygnalizacji świetlnej dodatkowo obliguje do zmniejszenia prędkości. To z kolei przyczynia się do zwiększenia ilości czasu potrzebnego do oceny sytuacji i podjęcia decyzji. Dzięki zmniejszonej prędkości pojawia się nieustanna możliwość upłynniania przeplatających się strumieni ruchu pochodzących ze wszystkich jezdni znajdujących się w obrębie skrzyżowania o ruchu okrężnym. Nie bez znaczenia jest również ułatwienie wjazdu na rondo poprzez obserwowanie głównie przestrzeni po swojej lewej stronie (w ruchu prawostronnym), podczas gdy klasyczne skrzyżowania wymuszają obserwację otoczenia po prawej stronie, na wprost i po stronie lewej. „Ronda” często umożliwiają płynny wjazd na skrzyżowanie bez konieczności całkowitej utraty energii kinetycznej poprzez zatrzymanie pojazdu, co ma znaczący wpływ na jego podzespoły i zużycie paliwa. To z kolei ściśle wiąże się z eko-jazdą, bowiem kilkadziesiąt pojazdów ruszających z miejsca nie tylko ponosi większe koszty tej operacji, ale też w konkretnym czasie i przestrzeni znacznie zanieczyszcza środowisko i zwiększa poziom hałasu. Skrzyżowania o ruchu okrężnym umożliwiają także sprawny wjazd w kierunku lewym, co w przypadku pozostałych skrzyżowań jest uciążliwe, często prowadzi do poważnych utrudnień w ruchu drogowym, powoduje zatory i przyczynia się do kolizji i wypadków drogowych. Z moich prostych obliczeń na podstawie danych pochodzących z Raportu Komendy Głównej Policji Biura Ruchu Drogowego „Wypadki Drogowe w Polsce w 2017 roku” wynika, że biorąc pod uwagę wypadki drogowe ze skutkiem śmiertelnym, szacunkowo skrzyżowania z ruchem okrężnym są bezpieczniejsze od pozostałych aż o ponad 50 razy! Dla przykładu: Łącznie na skrzyżowaniach z drogą z pierwszeństwem i równorzędnych w roku 2017 zginęło 410 osób, na skrzyżowaniach z ruchem okrężnym 8 osób. Łącznie na skrzyżowaniach z drogą z pierwszeństwem i równorzędnych rannych zostało 12 194 osoby, na skrzyżowaniach z ruchem okrężnym 611 osób – niemal 20 razy mniej!
Podsumowując kwestię skrzyżowań z ruchem okrężnym, w ogromnej mierze podnoszą one poziom bezpieczeństwa, umożliwiają względnie płynny wjazd na skrzyżowanie i sprawne dotarcie do celu, obniżają koszty eksploatacji pojazdów i – jakkolwiek by to nie zabrzmiało – w stosunku do pozostałych skrzyżowań mają znaczący wpływ na ekologię i obniżają poziom hałasu.
Myślę, że teraz na bazie powyższych informacji omówienie zasad obowiązujących na skrzyżowaniu Plac Unii Lubelskiej przebiegnie dość sprawnie, a zrozumienie ich nie będzie stanowiło większych trudności. Abym był dobrze zrozumiany, wyjaśnienia zaczynam od miejsca na skrzyżowaniu, które wskazuje czytelnik korzystając ze Street View Google, czyli znajdując się na jezdni pomiędzy ul. Bagatela, a Al. Szucha tuż przed sygnalizacją świetlną. Zaczynamy…
Skrajny prawy pas ruchu (pomiędzy ul. Bagatela a Al. Szucha, po prawej stronie wyspy) – przeznaczony wyłącznie do zmiany kierunku jazdy w prawo.

Ilustracja nr 1
W celu rozwiania wątpliwości kierującego i uczynienia tego pasa ruchu o charakterze bezkolizyjnym, Zarządca postanowił rozdzielić powierzchnię jezdni fizyczną przeszkodą wyłączoną z ruchu w postaci wyspy. Ponadto sygnalizator kierunkowy S-3 jednocześnie jest nakazem jazdy wyłącznie w prawo na najbliższym skrzyżowaniu dróg. Z tego pasa ruchu dozwolona jest jazda wyłącznie ze zmianą jej kierunku w prawo, tzn. w Al. Szucha.
Prawy pas ruchu (pomiędzy ul. Bagatela a Al. Szucha, po lewej stronie wyspy) – przeznaczony do jazdy na wprost, tzn. z wyłączeniem Al. Szucha.

Ilustracja nr 2
Warto dokładnie przyjrzeć się znakom poziomym wyznaczającym pasy ruchu bezpośrednio przed przecięciem się jezdni z Al. Szucha. Ich wyznaczenie linią przerywaną, a następnie linią ciągłą aż nadto wyraźnie wskazuje na istnienie trzech pasów ruchu do jazdy na wprost, tzn. poza Al. Szucha. Oznacza to, że mimo, iż nieco dalej na powierzchni jezdni pomiędzy Al. Szucha, a ul. Marszałkowską nie są już one wyznaczone (patrz: ilustracja nr 3), to wciąż istnieją w ilości trzech pasów ruchu, co więcej – niedopuszczalna jest zmiana pasów ruchu na tym odcinku jezdni.

Ilustracja nr 3
W tym celu wcześniej (patrz: ilustracja nr 2) wyznaczono linią przerywaną, a następnie linią ciągłą pasy ruchu, by kierujący mogli zająć odpowiednie miejsce na jezdni, a następnie kontynuować wjazd na skrzyżowanie bez dokonywania zmiany pasa ruchu. Bezpieczny przejazd jest niemal gwarantowany pod dwoma warunkami: 1. każdy kierujący zawczasu zajmie odpowiedni pas ruchu 2. Nie dokona zmiany pasa ruchu na odcinku jezdni pomiędzy Al. Szucha, a ul. Marszałkowską. Z tego pasa ruchu dozwolona jest jazda na wprost, tzn. w ul. Marszałkowską lub dalej w ul. Polną.
Środkowy pas ruchu (pomiędzy ul. Bagatela a Al. Szucha, pomiędzy wyspami) – przeznaczony do jazdy na wprost, jednak z wyłączeniem Al. Szucha, ul. Marszałkowskiej i ul. Polnej.

Ilustracja nr 4
Tym pasem ruchu powinno się zmierzać w zjazd wyłącznie w ul. Boya-Żeleńskiego, tak, jak widać poniżej na ilustracji nr 5.

Ilustracja nr 5
Lewy pas ruchu (pomiędzy ul. Bagatela a Al. Szucha, po prawej stronie środkowej wyspy) – przeznaczony do jazdy na wprost i zmiany kierunku w lewo.

Ilustracja nr 6
Z tego pasa ruchu powinno się korzystać udając się w zjazd w ul. Boya-Żeleńskiego, ul. Puławską lub w ul. Konotopa – patrz: ilustracja nr 7.

Ilustracja nr 7
Podsumowując, udzielę odpowiedzi na postawione pytania przez Pana Sławomira.
Pytanie: „1) Czy samochód z prawego pasa (pomarańczowy) może zjechać w Szucha (ma strzałkę na światłach do jazdy prosto, więc myślę, że nie), czy może zjechać w Marszałkowską (zdecydowanie tak), ale czy może z tego pasa zjechać w ulicę Polną lub jeszcze dalej w Boya - Żeleńskiego?”. Patrz: ilustracja nr 8.

Ilustracja nr 8
Odpowiedź: Może kontynuować jazdę wyłącznie w ul. Marszałkowską lub w ul. Polną. Absolutnie nie wolno mu wjechać w Al. Szucha bo do tego służy skrajny prawy bezkolizyjny pas. Nie powinien kierować się w zjazd w ul. Boya-Żeleńskiego. Wymagałoby to zmiany pasa ruchu z prawego na środkowy, co z pewnością utrudniłoby ruch drogowy i stworzyło w nim zagrożenie.
Pytanie: „2) Czy samochód z środkowego pasa może zjechać w ulicę Marszałkowską? I co w sytuacji jeśli samochód z prawego pasa chciałby zjechać w ulicę Polną (o ile może). Jeśli samochód z prawego pasa chce jechać prosto do ulicy Polnej to czy samochód z środkowego pasa chcący zjechać w Marszałkowską powinien ustąpić pierwszeństwa samochodowi z prawego pasa (pomarańczowemu)? Czyja by była wina i kto za co by odpowiadał, jeśli samochód pomarańczowy jechał prosto do ulicy Polnej a samochód z środkowego pasa uderzyłby w niego bo chciałby zjechać w Marszałkowską”.
Odpowiedź: Pojazd jadący prawym pasem ruchu w ul. Polną znajduje się na prawidłowym pasie i wykonuje prawidłowy kierunek jazdy - w ul. Marszałkowską lub w ul. Polną. Środkowym pasem ruchu kierujący powinien jechać wyłącznie w ul. Boya-Żeleńskiego - patrz: ilustracja nr 5. Nie powinien wjeżdżać w ul. Marszałkowską, ani w ul. Polną. Jeżeli to jednak uczyni, dokonuje zmiany pasa ruchu. W razie kolizji lub wypadku drogowego za sprawcę zdarzenia uznany zostanie kierujący jadący pasem środkowym i wykonujący manewr zmiany pasa ruchu na prawy. Stanie się tak z uwagi na trzy trudne do podważenia fakty: 1. kontynuował jazdę nieprawidłowym pasem ruchu 2. wykonywał manewr zmiany pasa ruchu nie zachowując szczególnej ostrożności 3. nie zastosował się do zasady prawej strony. Warto przy tym pamiętać, że wnikliwy policjant może dojść do wniosku, iż poszkodowany (jadący prawym pasem ruchu) widząc zbliżające się zagrożenie miał dostateczną ilość czasu i drogi przeznaczonej na zmianę trajektorii, hamowanie lub nawet zatrzymanie pojazdu w celu uniknięcia zdarzenia. W takim przypadku poszkodowany może zostać uznany za współwinnego zdarzenia, jednak tego typu przypadki należą do rzadkości.
Pozwolę sobie jeszcze na wyjaśnienie podniesionej przez Pana Sławomira kwestii dotyczącej miejsca na jezdni, w którym pasy ruchu nie są wyznaczone. Domniemywam, że czytelnik ma na myśli fragment jezdni pomiędzy Al. Szucha, a ul. Marszałkowską. Tu cytuję: „Mamy 3 pasy, brak znaków pionowych i poziomych” – patrz poniżej: ilustracja nr 9.

Ilustracja nr 9
W takim wypadku nie tylko musimy rozumieć, że wciąż one występują w ilości trzech (trzy rzędy pojazdów), ale także należy sobie niejako wyobrazić wyznaczenie owych pasów ruchu. Pamiętajmy, że kilkanaście metrów wcześniej zostały one wyraźnie wyznaczone – jakby naprowadzały pojazd na prawidłową trajektorię. Przykład z astrofizyki… W przypadku kuli ziemskiej nie możemy stwierdzić, że nie posiada ona ustalonego toru (trajektorii) w postaci orbity tylko dlatego, że gołym okiem nie jest ona widoczna. Podobnie na pewnych fragmentach dróg przedstawia się sprawa z pasami ruchu. Warto także się zastanowić nad powodem braku wyznaczenia pasów ruchu w tym miejscu. W moim odczuciu mnogość linii w konsekwencji krzyżujących się z liniami jezdni z ul. Szucha i układających się niemal w szachownicę, uniemożliwiałaby czytelność znaków poziomych. Odwracałoby to uwagę kierujących od znacznie ważniejszej sytuacji drogowej, a nawet wywoływałoby to u nich hipnozę drogową.
Mam nadzieję, że pomogłem. Życzę miłej i bezpiecznej jazdy.
Pozdrawiam, Marek Dworzecki

Marek Dworzecki, instruktor nauki i techniki jazdy, koordynator Ośrodka Szkolenia Kierowców i Instruktorów „AS” w Radomiu; członek Polskiego Stowarzyszenia Instruktorów Techniki Jazdy. Ekspert tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS. Absolwent Wydziału Ekonomii kierunku Prawa i Administracji na Politechnice Radomskiej; b. bankowiec, znawca i pasjonat jakości obsługi klienta; mówca publiczny, były sportowiec. (fot. ze zbiorów Autora)
Komentuj →
4 października 2018 |
0
Robert Zawadka, egzaminator WORD w Warszawie, ratownik medyczny [kliknij]
- Jeżeli zauważymy kogoś w niebezpieczeństwie, kogoś kto potrzebuje naszej pomocy, mamy obowiązek, moralny i prawny, udzielić jej pierwszej pomocy – mówi ratownik medyczny, egzaminator Robert Zawadka. To pierwsze słowa w filmie edukacyjnym, który znajdujemy na stronach internetowych WORD w Warszawie. Ratownik przedstawia zasady postępowania podczas resuscytacji osoby dorosłej, także z wykorzystaniem AED, pozycję bezpieczną, stabilizację kończyny za pomocą chusty trójkątnej oraz opatrywanie ran. Szczegółowo punkt po punkcie widzimy jak ta pierwsza pomoc powinna wyglądać. Odrębnie R. Zawadka omawia jak powinna wyglądać użyteczna apteczka pierwszej pomocy. Zobaczcie Państwo sami, poświęćcie kilka chwil, aby przypomnieć sobie zasady udzielania pierwszej pomocy. Oba filmy gorąco polecamy. (jm)
Komentuj →
1 października 2018 |
0
(fot. Czytelnika)
Pytanie: Szanowni Państwo, moje pytanie dotyczy nawrotki drogi ekspresowej S2 (wlot z ulicy Puławskiej). Czy kierujący poruszający się prawym skrajnym pasem (kolor niebieski) skręcając w lewo zgodnie z liniami prowadzącymi ma pierwszeństwo przed kierującym pasem środkowym (kolor zielony), który chciałby kontynuować jazdę prosto? Ruch na tym skrzyżowaniu kierowany jest sygnalizacją. Pasy ruchu nie są w tym przypadku oznaczone strzałkami, nie ma też znaków ani sygnalizatora kierunkowego nakazujących skręt w lewo. Pozdrawiam, Rafał K.


Odpowiada Tomasz Barnaś, ekspert tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS: Panie Rafale.
Przedstawione skrzyżowanie służy bezkolizyjnemu połączeniu ulicy Puławskiej z drogą ekspresową S2. Od razu należy zaznaczyć, iż tor jazdy zaznaczony przez Pana zieloną strzałką jest CAŁKOWICIE BŁĘDNY. Nie wolno w taki sposób się poruszać w tym miejscu. Stanowi to bowiem ewidentnie kurs kolizyjny z tymi kierującymi pojazdami, którzy jadąc prawidłowo (strzałka niebieska) chcą wjechać na drogę ekspresową w kierunku Poznania. Nie mam zbyt wielu doświadczeń związanych z przejeżdżaniem tego skrzyżowania - nie mieszkam w Warszawie, jednak biorąc pod uwagę Pańskie pytanie oraz dostępny w Internecie widok satelitarny domyślam się, iż codziennie dochodzi tam do wielu bardzo drastycznych momentów. Ignorowanie linii prowadzących, wskazujących możliwy tor jazdy oraz nieprzestrzeganie podstawowych przepisów ruchu drogowego w wielu sytuacjach może doprowadzić co najmniej do kolizji. Bardzo dobrze widoczne (przynajmniej na zdjęciach) znaki poziome nie powinny pozostawiać żadnych wątpliwości co do sposobu przejazdu przez to miejsce.
Poniżej pozwoliłem sobie, wykorzystując po części przesłaną przez Pana fotografię i chcąc utrzymać kolorystykę, zaznaczyć niebieską strzałką możliwe kierunki jazdy z poszczególnych pasów ruchu.
Jak można zauważyć poruszanie się wzdłuż i zgodnie z liniami prowadzącymi w tym miejscu jest niejako jazdą na wprost. Świadczy o tym chociażby brak znaku pionowego F-10 (kierunki na pasach ruchu), brak strzałek P-8 określających możliwe kierunki jazdy z poszczególnych pasów ruchu oraz sygnalizator ogólny S-1 widoczny na zdjęciu. Chcąc jechać w kierunku Poznania możemy poruszać się każdym z tych trzech pasów ruchu. Kierujący pojazdem zamierzając jechać w kierunku Ursynowa, Mokotowa drogą na Terespol (wg tablic drogowskazowych) skręca w prawo. Zgodnie z art. 22 ustawy - Prawo o ruchu drogowym może to uczynić TYLKO z pasa prawego, na którym odpowiednio wcześnie należy się znaleźć, a zaraz po wykonaniu manewru może zająć pas lewy lub też prawy. Skręt w prawo z pasa środkowego lub też skrajnie lewego w tym wypadku jest niedopuszczalny. Na kolejnej grafice starałem się pokazać, gdzie występuje niebezpieczeństwo związane z nieprzestrzeganiem wspomnianych wyżej zasad i przepisów. Zielona strzałka – przejazd prawidłowy, a czerwona – błędny.

Jeszcze raz bardzo proszę zwracać szczególną uwagę na linie prowadzące. Występują one zawsze na dużych powierzchniowo skrzyżowaniach i wskazują na możliwy tor jazdy przez poszczególne miejsca z konkretnych pasów ruchu. Kierowcy są prowadzeni „jak po sznurku”. Poszanowanie dla tych przepisów będzie gwarancją bezpiecznego pokonania tego jak i innych miejsc przecinania się kierunków ruchu pojazdów.
Pozdrawiam, Tomasz Barnaś

Tomasz Barnaś, b. instruktor nauki i techniki jazdy, egzaminator w MORD Kraków, ekspert redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS (fot. ze zbiorów eksperta)
Komentuj →