31 marca 2014 |
0
Wielokrotnie ubolewaliśmy nad zwłoką w publikacji na stronach internetowych naszego parlamentu tekstów interpelacji i odpowiedzi na nie. Tym razem w trybie iście ekspresowym możemy zapoznać naszych czytelników z informacją resortu infrastruktury w sprawie liczników odliczających czas na skrzyżowaniu z sygnalizacją świetlną. Przypomnijmy w tej właśnie sprawie Józef Lassota wystąpił z interpelacją (nr 24764). Poseł mówił o realnej szansy poprawy bezpieczeństwa na drogach nawet o 10%; o tym, iż dzięki instalacji takiego licznika kierowca może odpowiednio wcześniej przygotować się i ruszyć natychmiast, jak zapali się “zielona”. Kierowca spokojniejszy, a korki mniejsze. Nadto na skrzyżowaniu jest bezpieczniej, bo taka informacja spowoduje, że kierowcy będzie łatwo ocenić, czy zdąży przejechać, czy powinien czekać. Można więc z łatwością powiedzieć, że dzięki licznikom czasu zmniejszyłaby się liczba wypadków i zwykłych stłuczek - konkludował poseł. I pyta - resort o ocenę tych rozwiązań i czy planuje się uregulowanie ustawowe tej sprawy? I właśnie poniżej pełen tekst odpowiedzi na tę interpelację, a w nim stanowisko resortu. Dowiadujemy się, iż w 2010 r. zostały przeprowadzone analizy celowości zastosowania liczników odliczających czas na skrzyżowaniu w sygnalizacji świetlnej. Do analizy włączono także informacje z dziewięciu krajów europejskich. Uwzględniono stanowisko Klubu Inżynierii Ruchu KLIR. I... stwierdzono, że “stosowanie tego typu wyświetlaczy nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa oraz efektywności ruchu drogowego”. Nawet więcej - może powodować niebezpieczne reakcje uczestników ruchu. I konkluzja odpowiedzi: Wobec ogólnie negatywnej oceny stosowania wyświetlaczy czasu, resort nie podjął decyzji o prowadzeniu badań (ani nie zlecał prowadzenia badań) w zakresie wpływu takich rozwiązań na ruch drogowy, w tym jego bezpieczeństwo. Jednocześnie, należy wskazać, że koszty zakupu przedmiotowych urządzeń, ich instalacji oraz utrzymania, a także koszty opracowania projektów organizacji ruchu, stanowiłyby dodatkowe obciążenie finansowe dla jednostek samorządu terytorialnego, a w przypadku dróg krajowych położonych poza granicami miast na prawach powiatu, również dla budżetu państwa. Z tych też powodu resort nie planuje zmian legislacyjnych w tym zakresie. (jm)


(Fot.: 488-47-48)
Komentuj →
25 marca 2014 |
3

(Fot.: 488-33 jola michasiewicz)
W ubiegłym tygodniu opublikowaliśmy tekst interpelacji Macieja Orzechowskiego i Marcina Święcickiego (interpelacja nr 24204) w sprawie zdawania egzaminu na prawo jazdy samochodem należącym do ośrodka szkolenia. Posłowie zwracali uwagę, iż jesteśmy jednym z niewielu krajów, w którym egzamin na prawo jazdy może się odbyć jedynie samochodem ośrodka egzaminacyjnego. Oczywiście świadomi są wyłomu w tej zasadzie, który czyni WORD w Zielonej Górze. W związku z taką sytuacją zapytali czy w obecnym stanie prawnym WORD-y mogą przeprowadzić egzamin samochodem należącym do ośrodka szkolenia; pytali o niezbędne parametry takiego pojazdu i na końcu czy i jak resort zamierza znowelizować ustawę o kierujących pojazdami, by wprowadzić możliwość zdawania egzaminu na samochodzie należącym do szkół jazdy? Tu mała dygresja – nasza Czytelniczka skomentowała informację następująco: “Najprostszym rozwiązaniem jest wystawienie WORDom rachunku przez OSK za udostępnienie samochodu na egzamin. Nie wiem dlaczego takich praktyk się nie stosuje??? Przecież to użyczenie auta na czas egzaminu. Tylko, że WORDy zrzucają to na kaprys kursanta i udają, że wszystko jest w porządku. Podobny problem jest z samochodem dla osoby niepełnosprawnej. Taka osoba może przystąpić do egzaminu jeśli zapewni samochód dostosowany do swojego schorzenia. I zazwyczaj kursant ma taki samochód. Jednak płaci sam za ten samochód do OSK, a dodatkowo za egzamin w WORDzie. Też OSK powinno wystawić rachunek czy fakturę za użyczenie i wtedy kursant płaciłby tylko raz.”, a Czytelnik pyta: “czy OSK udostępnia ośrodkowi egzaminowania samochód czy kursantowi na egzamin?”.
W imieniu resortu odpowiedział Zbigniew Rynasiewicz (fot. poniżej), sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Rozwoju. Minister informował, iż obowiązujące przepisy ustawy o kierujących pojazdami określają, że pojazdy wykorzystywane podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy nie muszą stanowić własności wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego. Takie rozwiązanie daje WORD możliwość wykorzystywania także pojazdów stanowiących własność ośrodków szkolenia kierowców, jednakże decyzja o dopuszczeniu ich do użytkowania leży każdorazowo po stronie wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego.
Odpowiedź na interpelację nr 24204 do ministra infrastruktury i rozwoju
w sprawie zdawania egzaminu na prawo jazdy samochodem należącym do ośrodka szkolenia

(Fot.: PD@N 481-2-37l-instruktor.pl)
Szanowna Pani Marszałek! W odpowiedzi na przesłaną przez pana Marka Kuchcińskiego, wicemarszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej, przy piśmie z dnia 4 lutego br. (znak: SPS-023-24204/14) interpelację panów posłów Macieja Orzechowskiego i Marcina Święcickiego w sprawie zdawania egzaminu na prawo jazdy samochodem należącym do ośrodka szkolenia przedstawiam następującą informację.
Odpowiadając na pytania nr 1 i 2, dotyczące możliwości przeprowadzania egzaminu praktycznego na prawo jazdy pojazdem ośrodka szkolenia kierowców, uprzejmie informuję, że obowiązujące przepisy ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami określają, że pojazdy wykorzystywane podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy nie muszą stanowić własności wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego. Takie rozwiązanie daje WORD możliwość wykorzystywania także pojazdów stanowiących własność ośrodków szkolenia kierowców, jednakże decyzja o dopuszczeniu ich do użytkowania leży każdorazowo po stronie wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego. Należy wskazać, że pojazd stosowany na egzaminie państwowym na prawo jazdy bez względu na jego pochodzenie musi odpowiadać szczegółowym wymaganiom określonym dla pojazdu do prowadzenia szkolenia i przeprowadzania egzaminu państwowego na prawo jazdy, w tym w szczególności musi być wyposażony w urządzenie do rejestrowania przebiegu egzaminu.
Odpowiadając na pytanie nr 3, dotyczące prac zmierzających do umożliwienia zdawania egzaminu praktycznego na prawo jazdy pojazdem ośrodka szkolenia kierowców, uprzejmie informuję, że obecnie w Sejmie prowadzone są prace nad ustawą o zmianie ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami, druk sejmowy nr 1957, podczas których strona społeczna zgłosiła poprawki do ustawy dające każdej osobie egzaminowanej prawo do podjęcia decyzji, na czyim pojeździe będzie zdawała egzamin. Przedmiotowe rozwiązanie zostało poparte przez ministra infrastruktury i
rozwoju.
Z poważaniem
Komentuj →
24 marca 2014 |
0

(PD@N Fot.: 488-11)
W Sejmie RP 20 marca br. odbyło się kolejne posiedzenie podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia komisyjnego projektu ustawy o kierujących pojazdami. Obok posłów w pracowali przedstawiciele resortu transportu oraz tzw. strony społecznej. Przewodniczący Leszek Aleksandrzak otwierając obrady powiedział: chciałbym zakończyć prace nad tym etapem i zgodnie z zapowiedzią podkomisja spotka się jeszcze raz celem doprecyzowania wniesionych poprawek, następnie przekażemy projekt na posiedzenie komisji, tak aby na najbliższym posiedzeniu Sejmu przyjąć tą ustawę. Przystąpiono do rozpatrzenia poprawki 60 zakończono na 89. Wśród podjętych tematów dyskutowano zagadnienia: egzaminów kandydatów na egzaminatora; jawności zbioru pytań testowych stosowanych podczas egzaminu państwowego; waloru edukacyjnego jawnych pytań; zapisu, iż pytania nie stanowią informacji publicznej w rozumieniu przepisów o dostępie do informacji publicznej; 1,5% opłaty za aktualizację pytań testowych; pracy komisji specjalnej ds. aktualizacji testów; udostępniania pełnego nagrania z niezdanego egzaminu (tu także wskazywano na walor edukacyjny ujawnionych i omówionych pytań egzaminacyjnych i przykłady takiego rozwiązania np. w Holandii); debatowano nad zasadnością wprowadzenia ustawowego zapisu o trzymiesięcznej karencji po wykreśleniu z rejestru z powodu braku zaświadczenia o ukończonych warsztatach doskonalenia zawodowego; poruszano zagadnienia związane z pracą Ośrodków Doskonalenia Techniki Jazdy (ODTJ); zatrzymania lub cofnięcia prawa jazdy; tzw. punktów karnych; odpowiedzialności karnej i administracyjnej kierowców; warunkowego umorzenia zastosowanych kar oraz zagadnienie z zakresu praw instruktorów nauki jazdy; problem niezgłoszenia w terminie faktu rozpoczęcia zajęć szkoleniowych itd. Nie wszystkim załatwiliśmy wszystko, ale mam nadzieję, że jest to projekt, który pozwoli Państwu normalnie funkcjonować – mówił poseł Aleksandrzak zamykając obrady. Przypomniał też: będą jeszcze dwa posiedzenia w tym najbliższe 1 kwietnia br. (wtorek) i część uwag zostanie jeszcze po raz kolejny rozpatrzona np. kwestia jawności pytać czy e-learningu.
Komentuj →
24 marca 2014 |
1

(Fot.: 482-8)
Kontynuujemy temat pijanych kierowców, poniżej wypowiedzi czytelników tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS, naszym zdaniem bardzo interesujące - zachęcamy do lektury.
Jan Pawłowski: Nadal nie ma żadnego społecznego oddziaływania na nasilające się przypadki pijaków za kierownicą. Należy NATYCHMIAST zmienić przepisy i POKAZYWAĆ twarze i NR REJESTRACYJNE samochodów kierowców będących pod wpływem alkoholu, a NIE ZAKRYWAĆ. Niech rodzina, znajomi, sąsiedzi widzą twarz i samochód pijanego kierowcy. Takie działanie nic nie kosztuje, a efekty oddziaływania społecznego będą. Walczę o takie postępowanie od wielu już lat i nikt tego nie zauważa.
Waldemar Chromiński: Mam wątpliwości co do proponowanych zmian, którymi postanowiłem podzielić się z zainteresowanymi tematem. Jako psycholog brd jestem zwolennikiem eliminowania z ruchu drogowego tych uczestników, którzy ze względu na swój brak odpowiedzialności sprowadzić mogą na innych ryzyko wypadku. Osoby, których możliwości psychofizyczne uczestniczenia w ruchu zostały ograniczone wskutek spożycia alkoholu powinny spotykać się z dezaprobatą społeczną i nieuchronnymi konsekwencjami, na tyle dotkliwymi, aby zniechęcały ich samych i innych do takich postaw i zachowań. I w tym zakresie zmiany w ustawie podobają mi się. Jednak mam wątpliwości co do następującego fragmentu, cyt: "Kto, znajdując się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze ograniczenia wolności albo karze grzywny do 10 000 złotych jednak nie niższej niż 2 400 złotych." Poziom 0,2 promila alkoholu we krwi jest właśnie granicą, po przekroczeniu której można narazić się na co najmniej 2400 zł kary. W większości krajów Europy (i świata również) osoba z taką ilością alkoholu w organizmie jest jest traktowana jako zupełnie trzeźwa. Są kraje, w których osoba posiadająca powyżej 0,5 - bo do 0,8 promila - jest nadal osobą trzeźwą (np. Wlk. Brytania), natomiast w Polsce jest to już przestępstwo zagrożone dotkliwymi karami, z utratą prawa jazdy. Najczęściej w krajach UE stosuje się granicę 0,5 promila, choć są w Europie kraje gdzie nie dopuszcza się jakiejkolwiek zawartości alkoholu w organizmie (np. Rosja, Ukraina, Białoruś i kilka innych). Chciałbym dowiedzieć się dlaczego i skąd takie rozbieżności? Proszę zwrócić uwagę, że od kilku lat należymy do grupy krajów, w których ilość wypadków powodowanych przez tzw. "pijanych kierowców" jest najmniejsza (do 10% wszystkich wypadków drogowych). Gdybyśmy zastosowali najpopularniejsze w Europie kryterium pijanego kierowcy 0,5 promila alkoholu we krwi, to mogłoby się okazać, że problem jest jeszcze mniejszy. Podejrzewam tylko, bo trudno o dostęp do rzetelnie sporządzonych statystyk wypadkowych, że kolizje i wypadki drogowe to sprawka osób, u których przekroczone zostało wyraźnie 0,8 promila zawartości alkoholu we krwi. Ponadto, z obserwacji psychologicznych przeprowadzonych w różnych ośrodkach naukowych na świecie wynika , że osoby mające nieznaczne ilości alkoholu bywają ostrożniejszymi, uważniejszymi kierowcami, niż pozostali. Jeśli tak jest w istocie, to po co zaostrzać kary dla kogoś, kto w upalny dzień wypije jedno piwo i będzie wracał z wycieczki ścieżką dla niego przeznaczoną. Rozważając powyższe względy uważałbym za racjonalniejsze zrezygnowanie z ogóle z treści cytowanego zapisu, a wprowadzenie normy 0,5 promila alkoholu we krwi, jako granicy po przekroczeniu której istnieje zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Większość wypadków w Polsce nie jest powodowana przez nietrzeźwych kierowców (ponad 90%), lecz właśnie przez trzeźwych i nie potwierdza się teza, że najczęstszym wykroczeniem jest prowadzenie po pijaku, a są mini naruszania przepisów ruchu drogowego powodowane błędami zarówno nieintencjonalnymi jak i celowymi. Źródło takich zachowań kierowców leży - moim zdaniem - w rozumieniu i postrzeganiu ryzyka oraz wyznawanych wartościach. Pozdrawiam. Waldemar Chromiński, psycholog brd, Polskie Stowarzyszenie Motorowe.
Komentuj →
24 marca 2014 |
5

(PD@N fot.: 488-26 bogdan sarna)
Od 19.01.2013 roku po wejściu w życie ustawy o kierujących pojazdami i rozporządzeń wykonawczych w sprawie szkolenia i egzaminowania w Warszawie nie ma możliwości zdobycia prawa jazdy na motorower (kat. AM) oraz kat A2 (motocykle do 35 KW mocy). Sytuacja dotyczy osób z bardzo szerokiej grupy wiekowej od 14 do 24 lat.
Brak precyzyjnych przepisów odnośnie szkolenia na w/w kategorie, już spowodował masowy wyjazd na ulice osób, które bez znajomości przepisów ruchu drogowego i podstaw techniki jazdy, uczą się same, gdyż, chcą lub muszą jeździć na motocyklach. A dlaczego? Ponieważ Państwo Polskie, w ciągu 14 miesięcy od wejścia w życie wspomnianej ustawy, nie usankcjonowało pełnej ścieżki edukacyjnej do pozyskania tych uprawnień.
Skala zjawiska jest bardzo duża, zwłaszcza że zaczyna się właśnie już drugi sezon motocyklowy, jazdy bez ,,papierów”. Zjawisko przybiera na sile szczególnie w okresie przed wakacjami, gdzie kolejna grupa z pewnością zasili ,,jeźdźców bez głowy”.
Jak to możliwe, że przez tak długi okres bezhołowia nikt nie próbuje problemu rozwiązać? Zmieniły się władze Ministerstwa Transportu, działają Regionalne Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, jak również Krajowa Rada BRD, jest też policja i dalej nic. Jak długo będziemy tłumaczyć klientom, że w kraju w środku Europy przynależącym do Unii Europejskiej, nie da się legalnie zdobyć prawa jazdy, bo ktoś w amoku zmian ustawowych zapomniał napisać, że: instruktor posiadający uprawnienia do szkolenia na kat. A posiada również uprawnienia do szkolenia na niższe kategorie motocyklowe, w tym przypadku na AM i A2. Dlaczego tak poważnego błędu nie można naprawić rozporządzeniem, które mogłoby wejść w życie następnego dnia po ogłoszeniu? Te pytania kieruję do Panów Posłów i osób, którym bezpieczeństwo ruchu drogowego leży na sercu.
Bogdan Sarna, (fot.) instruktor i właściciel
Ośrodka Kształcenia Kierowców, Centrum Szkolenia Motocyklowego “SARBO” w Warszawie
(PD@N fot.: 488-27 jola michasiewicz)
Komentuj →
31 marca 2014 |
1
List Czytelnika:
Zdecydowanie popieram liczniki czasu na skrzyżowaniach. Uspokajają ruch, powodując poprawę jego płynności - zwłaszcza w momentach mającej nastąpić zmiany sygnału. Powodują, że przejazd przez skrzyżowanie o ruchu kierowanym za pomocą sygnalizacji świetlnej staje się bardziej bezpiecznym i przewidywalnym. Rozwiązanie to ogranicza również zjawisko wjeżdżania na skrzyżowanie na tzw. "żółtym świetle" lub jak niektórzy sprawcy wykroczeń mówią: "na późnym zielonym"; -). Widoczny z daleka odliczany czas nadawania sygnału zielonego pozwala na wcześniejszą reakcję i skutecznie eliminuje występujące zjawisko zaskoczenia - spotykane zwłaszcza w sytuacjach, gdy zakaz wjazdu za sygnalizator (w związku z rozpoczęciem nadawania sygnału żółtego), jest traktowany zbyt dosłownie i bezwarunkowo - co przy niewłaściwej ocenie, kończy się najczęściej gwałtownym hamowaniem i kolizją. Płynność ruchu jest szczególnie istotna w przypadku pojazdów ciężarowych i autobusów. Osobiście doceniam te rozwiązania kierując autobusem z kompletem pasażerów. Widząc licznik czasu mogę odpowiednio wcześniej reagować nie wpływając negatywnie na komfort jazdy i poczucie bezpieczeństwa u pasażerów. Jestem w stanie ocenić, czy przejadę przez skrzyżowanie z praktycznie niezmienną prędkością, czy już zawczasu powinienem wytracać prędkość (wykorzystując np. retarder i nie obciążając hamulca roboczego), by spokojnie zatrzymać pojazd. Znany kierowcy czas oczekiwania na nadanie sygnału zielonego powoduje ponadto, że nie ma konieczności nerwowego wpatrywania się w sygnalizator, wcześniejszego sprzęgania układu przeniesienia napędu i nie występują zbędne opóźnienia przy ruszaniu - co przekłada się bezpośrednio na zwiększenie przepustowości skrzyżowań dla danych potoków ruchu. Poza dobroczynnym wpływem na bezpieczeństwo ruchu drogowego i samopoczucie kierowcy, elementem nie do pominięcia jest również sfera ekonomiki jazdy. Nie od dziś bowiem wiadomo, że płynna, defensywna jazda, to jazda oszczędna. W dłuższej perspektywie - zwłaszcza w przypadku pojazdów eksploatowanych wyłącznie w ruchu miejskim - oszczędności będą zauważalne zarówno w zużytym paliwie, jak i w pozostałych elementach eksploatacyjnych pojazdu (głównie w układzie hamulcowym).
Pozdrawiam Mariusz Bukowski
Komentuj →
30 marca 2014 |
1
Szef policji nadinsp. Marek Działoszyński uważa, że istnieją prawne możliwości pozwalające na skuteczne karanie pijanych kierowców, ale problem nadal tkwi jednak w korzystaniu z tych instrumentów np. przez sądy. Jak zaznaczył, już teraz obowiązują przepisy, które mogłyby skutecznie zniechęcać do jazdy po pijanemu - np. możliwość stosowania przez sądy wobec zatrzymanego nietrzeźwego kierowcy aresztu lub dotkliwych kar finansowych. "Co się stanie, kiedy kierowca straci prawo jazdy? Jeśli nie jest zawodowym kierowcą, to prawdopodobnie tego poważniej nie odczuje. A jeśli trafi do aresztu, to dowie się o tym np. jego pracodawca i może stracić pracę. Pewnie następnym razem zastanowi się zanim wsiądzie za kierownicę po pijanemu" - powiedział Działoszyński. "Polityka karna nie jest po stronie policji. My mandatem nie załatwimy tego tematu, ale są elementy dodatkowe, które można stosować" - zaznaczył. Według noweli ustawy Kodeks karny kierowca, który zostanie skazany za prowadzenie pod wpływem alkoholu, straci prawo jazdy na okres od 3 do 15 lat i zapłaci co najmniej 5 tys. zł; za ponowną jazdę po alkoholu i spowodowanie wypadku będzie mu grozić dożywotnia utrata prawa jazdy.
Komentuj →
30 marca 2014 |
0
51 osób, a wśród nich egzaminatorzy, właściciele szkół nauki jazdy, instruktorzy, pracownicy MORD, zostało zatrzymanych przez tarnowskich policjantów. Doprowadzeni do prokuratury usłyszeli zarzuty m.in. powoływania się na wpływy. Policjanci nie wykluczają kolejnych zatrzymań.
Trwa wszczęte w listopadzie ubiegłego roku śledztwo, w sprawie wykrytej przez policjantów z Zespołu do Walki z Korupcją tarnowskiej Komendy Miejskiej, afery w Małopolskim Ośrodku Ruchu Drogowego w Tarnowie. Sprawa dotyczy powoływania się na wpływy, przyjmowania i wręczania korzyści majątkowych, w zamian za uzyskiwanie pozytywnego wyniku egzaminu na prawo jazdy. W nadzorowanym przez Prokuraturę Okręgową w Tarnowie postępowaniu, zatrzymane zostały już 51 osoby, wśród których są egzaminatorzy, właściciele szkół nauki jazdy, instruktorzy, pracownicy MORD i osoby wręczające pieniądze lub pośredniczące w ich przekazywaniu.
Tylko w ciągu trzech ostatnich dni, policjanci zatrzymali 9 osób, w tym m.in. właścicieli szkół nauki jazdy i instruktorów. Doprowadzeni do prokuratury, usłyszeli zarzuty z art. 230 (powoływanie się na wpływy) i 230a (udzielanie i obietnica korzyści majątkowej) Kodeksu Karnego. Wobec dwojga z nich prokurator zastosował poręczenie majątkowe i zakaz opuszczania kraju.
Sprawa ma charakter rozwojowy. Śledczy szacują, że w ujawniony proceder może być zamieszanych nawet 200 osób.
Komentuj →
28 marca 2014 |
0

(Fot. 488-28 jolanta michasiewicz)
Żłobki i kluby dziecięce zostaną dołączone do katalogu instytucji, które mogą otrzymać dokument pozwalający parkować na uprzywilejowanych miejscach. Zmianę zaproponowano w projekcie rozporządzenia ministra pracy i polityki społecznej w sprawie rodzaju placówek zajmujących się opieką, rehabilitacją lub edukacją osób niepełnosprawnych mających znacznie ograniczone możliwości poruszania się, uprawnionych do uzyskania karty parkingowej. Podstawą prawną zmian jest nowela ustawy - Prawo o ruchu drogowym, która wprowadza zmiany związane z uzyskaniem karty parkingowej. Powoduje też wygaśnięcie 1 lipca br. dotychczasowych przepisów w tej sprawie, wydanych przez ministra infrastruktury. Do placówek, zajmujących się opieką nad osobami niepełnosprawnymi, uprawnionych do uzyskania karty parkingowej zalicza się: domy pomocy społecznej, placówki opiekuńczo-wychowawcze, ośrodki wsparcia - jeżeli przebywają w nich osoby niepełnosprawne mające znacznie ograniczone możliwości poruszania się. Do placówek, zajmujących się rehabilitacją osób niepełnosprawnych, uprawnionych do uzyskania karty parkingowej zalicza się: warsztaty terapii zajęciowej, ośrodki, w których organizowane są turnusy rehabilitacyjne, zakłady aktywności zawodowej, specjalistyczne ośrodki szkoleniowo-rehabilitacyjne, zakłady opiekuńczo-lecznicze, zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze, sanatoria uzdrowiskowe i szpitale uzdrowiskowe, sanatoria uzdrowiskowe dla dzieci i szpitale uzdrowiskowe dla dzieci, hospicja, zakłady rehabilitacji leczniczej, przedsiębiorstwa podmiotów leczniczych udzielające świadczeń zdrowotnych z zakresu rehabilitacji leczniczej - jeżeli przebywają w nich osoby niepełnosprawne mające znacznie ograniczone możliwości poruszania się. Do placówek, zajmujących się edukacją osób niepełnosprawnych, uprawnionych do uzyskania karty parkingowej zalicza się: żłobki i kluby dziecięce, przedszkola, szkoły, placówki oświatowo-wychowawcze, placówki kształcenia ustawicznego, placówki kształcenia praktycznego oraz ośrodki dokształcania i doskonalenia zawodowego, umożliwiające uzyskanie i uzupełnienie wiedzy, umiejętności i kwalifikacji zawodowych, placówki artystyczne, poradnie psychologiczno-pedagogiczne, w tym poradnie specjalistyczne, młodzieżowe ośrodki wychowawcze i młodzieżowe ośrodki socjoterapii, specjalne ośrodki szkolno-wychowawcze, specjalne ośrodki wychowawcze oraz ośrodki umożliwiające dzieciom i młodzieży z upośledzeniem umysłowym w stopniu głębokim, a także dzieciom i młodzieży z upośledzeniem umysłowym z niepełnosprawnościami sprzężonymi realizację odpowiednio obowiązku rocznego przygotowania przedszkolnego, obowiązku szkolnego i obowiązku nauki, placówki zapewniające opiekę i wychowanie uczniom w okresie pobierania nauki poza miejscem stałego zamieszkania, zakłady kształcenia, placówki doskonalenia nauczycieli, szkoły wyższe - jeżeli kształcą się w nich osoby niepełnosprawne mające znacznie ograniczone możliwości poruszania się. Etap legislacyjny - konsultacje. Projekt został skierowany do opinii 22 adresatów.
Komentuj →
27 marca 2014 |
0
Minister Finansów J. Cichoń podpisał rozporządzenie z dnia 27 marca 2014 r. w sprawie pojazdów samochodowych uznawanych za wykorzystywane wyłącznie do działalności gospodarczej podatnika. Rozporządzenie określa inne (pojazdy samochodowe będące pojazdami specjalnymi o przeznaczeniu: pogrzebowy, tankowóz - wyłącznie typu A i B jeżeli mają jeden rząd siedzeń albo ich dopuszczalna masa całkowita jest większa niż 3 tony) niż określone w art. 86a ust. 9 ustawy z dnia 11 marca 2004 r. o podatku od towarów i usług, zwanej dalej "ustawą", pojazdy samochodowe, o których mowa w art. 86a ust. 4 pkt 2 ustawy, uznawane za wykorzystywane wyłącznie do działalności gospodarczej podatnika oraz określa wymagania dla wymienionych pojazdów samochodowych oraz dokumenty potwierdzające spełnienie określonych wymagań. Dokumentami potwierdzającymi spełnienie wymagań, o których mowa w § 2 i § 3, są dokumenty wydane zgodnie z przepisami o ruchu drogowym. Rozporządzenie wchodzi w życie z dniem 1 kwietnia 2014 r.
Komentuj →
27 marca 2014 |
0

(Fot.: PD@N 488-9)
Trwa proces uczestników (ok. 40 osób: egzaminatorzy, pracownicy administracyjni PORD, instruktorzy, właściciele OSK) gigantycznej - jak nazywają ją media - afery korupcyjnej ujawnionej na początku 2009 r. w PORD w Gdańsku. Trwają kolejne powołania i zeznania świadków. Właśnie w 2009 r. funkcjonariusze z Centralnego Biura Śledczego zatrzymali pierwszych kilkudziesięciu podejrzanych w tym także kursantów, którzy wręczali im łapówki. Pieniądze od kursantów miały trafiać do egzaminatorów, którzy decydowali o tym, kto zdał egzamin i otrzyma prawo jazdy, a kto będzie musiał zdawać ponownie. Pośrednikami w przekazywaniu łapówek byli instruktorzy oraz właściciele kilkunastu szkół jazdy z terenu całego Pomorza. Oni pobierali dla siebie prowizję. Najwięcej, bo ponad sto przestępstw o charakterze korupcyjnym, ma na koncie 50-letni Wojciech K., który przez ostatnie siedem lat przepracował jako egzaminator, a wcześniej był instruktorem. Prokuratura oskarża go także o kierowanie grupą przestępczą. Nikt chyba nie spodziewał się, że machina korupcyjna w PORD miała aż tak ogromną skalę i była tak dobrze zorganizowana. W sumie policjanci i śledczy z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku dotarli do około 300 osób, które w ciągu ostatnich ośmiu lat płaciły lub przyjmowały korzyści w zamian za załatwienia prawa jazdy. Kilkadziesiąt osób - głównie dawców łapówek - zostało już skazanych (najczęściej na kary kilku lat więzienia w zawieszeniu). Do przesłuchania pozostało około 20 z ponad 300 świadków. Rozprawy odbywają się średnio co dwa tygodnie, a świadkowie zwykle stawiają się na wezwania. Czy wyrok zapadnie jeszcze przed wakacjami?
Komentuj →
27 marca 2014 |
0

(Fot.: 488-37 jola michasiewicz)
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gorzowie Wielkopolskim orzekł, iż samorząd nie może wymagać na potwierdzeniu opłaty abonamentowej za parkowanie w strefie płatnej numeru rejestracyjnego pojazdu. Abonentem jest użytkownik drogi, a nie pojazd. Wyrok WSA dotyczy skargi na uchwałę zielonogórskiej Rady Miasta z września 2013 r., która wprowadzała kilka zmian w uchwale o strefie płatnego parkowania w tym mieście. Skargę na kilka z jej zapisów skierowała do sądu zielonogórska prokuratura okręgowa. Pod koniec lutego br. WSA stwierdził nieważności zaskarżonej uchwały w całości i orzekł, że nie podlega ona wykonaniu - poinformowała Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Odnosząc się w wyroku do wymogu podawania numerów rejestracyjnych samochodu na dokumencie abonamentowym sąd wskazał, że "abonament wykupuje użytkownik drogi i podmiot ten uprawniony jest do tego, aby z niego korzystać". Sąd uznał, że bez znaczenia jest to, jakim pojazdem się on porusza. Ponadto sąd wskazał, że opłata abonamentowa może zostać wprowadzona dla niektórych użytkowników drogi, a nie pojazdów. Wątpliwość prokuratury budził także zapis mówiący o preferencyjnym, rocznym abonamencie dla pojazdów z napędem hybrydowym i elektrycznym. Samorząd Zielonej Góry proponował, aby właściciele takich samochodów płacili 20 zł rocznie za korzystanie z miejsc w płatnej strefie parkowania. Sąd uznał, że niezgodne z prawem jest ograniczenie uprawnionych tylko do właścicieli pojazdów z napędem elektrycznym i hybrydowym. Zgodnie z przepisami Ustawy o prokuraturze, jeżeli uchwała organu samorządu terytorialnego albo rozporządzenie wojewody są niezgodne z prawem, prokurator zwraca się do organu, który je wydał o ich zmianę lub uchylenie, może też skierować wniosek o ich uchylenie do właściwego organu nadzoru. W przypadku uchwały organu samorządu terytorialnego prokurator może także wystąpić o stwierdzenie jej nieważności do sądu administracyjnego.
Komentuj →
27 marca 2014 |
2

Znak hologramowy 3D na jednej z amerykańskich ulic.
Kierowca odnosi wrażenie, że na drodze znajduje się dziecko bawiące się piłką(Fot.: PD@N 485-33policja
W kolejnych numerach tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS opublikowaliśmy interpelację posła Józefa Lassoty w sprawie stosowania znaków hologramowych w technice 3D i następnie odpowiedź Zbigniewa Rynasiewicza, w imieniu resortu Infrastruktury i Rozwoju. Poseł apelował o rozpatrzenie możliwości stosowania tej nowoczesnej technologii na polskich drogach, w celu poprawy bezpieczeństwa na nich. Minister Rynasiewicz wskazał na istniejącą w aktualnym stanie prawnym możliwość, którą mają organy zarządzające ruchem na drogach, możliwość stosowania w organizacji ruchu symboli znaków pionowych, jako znaki poziome nanoszone na jezdni drogi. Niestety ta możliwość - z powodu kosztu takiego oznakowania - jest stosowana sporadycznie. A co do meritum - w opinii resortu wprowadzenie znaków hologramowych 3D do obowiązujących przepisów powinno być poprzedzone badaniami naukowymi w zakresie eksperymentalnego oznakowania. Badania te, oprócz określenia wpływu na bezpieczeństwo ruchu drogowego, powinny m.in. określić właściwości badanego oznakowania, zweryfikować założone zasady jego stosowania, ustalić zmiany parametrów oznakowania w toku ich eksploatacji oraz zawierać ewentualne rekomendacje co do dalszego stosowania. Wobec braku takich badań resort nie widzi potrzeby uzupełniania obowiązujących przepisów prawnych. Czyli obecnie, ale przeprowadzenie stosownych badań może stanowić podstawę do podjęcia dalszych działań. Niezwykle interesujące są wypowiedzi naszych Czytelników:
ZBIGNIEW DREXLER: Odpowiedzią sekretarza stanu Pana Zbigniewa Rynasiewicza na interpelację poselską jestem bardzo zdziwiony, jeżeli chodzi o wyjaśnienie strony formalnej przedstawionego zagadnienia. Aby stworzyć możliwość prowadzenia na drogach badań (eksperymentów) w celu poprawy bezpieczeństwa uczestników ruchu drogowego, przed kilku laty znowelizowano rozporządzenie z 31 lipca 2002 r. W SPRAWIE ZNAKÓW I SYGNAŁÓW DROGOWYCH. W par. 1 ust. 4 stwierdzono, że "Oprócz znaków, o których mowa w ust. 3 pkt 1, stosuje się znaki związane (...) z prowadzeniem na drodze publicznej badań, o których mowa w art. 140c ust. 2 pkt 3 ustawy ...." Oczywiście chodzi tu o ustawę - Prawo o ruchu drogowym, zaś art. 140c dotyczy inicjowania badań naukowych w sprawach bezpieczeństwa ruchu drogowego przez Krajową Radę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. I to rozporządzenie, a nie rozporządzenie z 2003 r. powołane w odpowiedzi na interpelację, jest podstawowym aktem dotyczącym znaków i sygnałów drogowych. Tak więc podstawa prawna dla prowadzenia prób oznakowania hologramowego 3D istnieje, natomiast mam poważne wątpliwości merytoryczne nawet co do celowości prowadzenia badań w tym zakresie. Wprowadzenie bowiem omawianego oznakowania może powodować niebezpieczne sytuacje polegające na gwałtownym hamowaniu w razie nieoczekiwanego spostrzeżenia znaku, a ponadto, kontynuując jazdę, kierujący musi w końcu najechać na taki znak - w konkretnym przypadku - dziecko. To zaś może wywoływać u kierujących bardzo złe nawyki zagrażające bezpieczeństwu drogowego. W tym zakresie powinni wypowiedzieć się psychologowie.
STANISŁAW: Obecnie już występują w ruchu drogowym "straszaki". Są to ostrzegania o niebezpiecznym zakręcie, który jest bezpieczny; ostrzeganie o przejściu dla pieszych, na którym i w okolicach którego nie ma pieszych; nietypowe zmiany w sygnalizacji "musztrujące" kierowcę itp. Uważam, że dzieci a tym bardziej osoby dorosłe nie wolno straszyć! Dobre rozwiązania to właściwa informacja i właściwe rozwiązania infrastruktury.
SEBASTIAN: Jak bym coś takiego zobaczył , to gwałtowne hamowanie gwarantowane i zawał serca.
Komentuj →
27 marca 2014 |
0
Fotoradary zarządzane przez Głównego Inspektora Transportu Drogowego (GITD) objęte kontrolą NIK zostały zainstalowane i oznakowane w sposób rzetelny i zgodny z obowiązującymi przepisami. GITD wybierał lokalizacje dla fotoradarów w porozumieniu z Policją i Główną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, w oparciu o szczegółowe analizy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego. Kontrola NIK wykazała jednak, że system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym, obejmujący m.in. wykorzystanie fotoradarów, nie zapewnia w pełni skutecznego egzekwowania odpowiedzialności sprawców wykroczeń w ruchu drogowym.
GITD wybierał lokalizacje dla fotoradarów w porozumieniu z Policją i Główną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad, w oparciu o szczegółowe analizy dotyczące bezpieczeństwa ruchu drogowego (liczby i przyczyn wypadków, liczby ofiar śmiertelnych i osób rannych), jak również stanu dróg i obiektów użyteczności publicznej (np. szkół), które wymagają szczególnych działań prewencyjnych. Kontrola NIK wykazała też, że fotoradary objęte kontrolą (126 z 374 zarządzanych przez GITD, czyli znaczna próba - sięgająca 34 proc. ogółu fotoradarów ITD) zostały zainstalowane i oznakowane w sposób rzetelny i zgodny z obowiązującymi w badanym okresie przepisami. Większość stacjonarnych fotoradarów, funkcjonujących w systemie CANARD (300 urządzeń), została zainstalowana i rozpoczęła pracę w okresie od września 2012 r. do września 2013 r. Jednak z uwagi na zbyt krótki okres funkcjonowania urządzeń nie można było przeprowadzić rzetelnej oceny ich efektywności i wpływu na bezpieczeństwo na drogach.
Kontrola NIK wykazała jednak, że system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym nie jest w pełni wydajny. Nieprawidłowości stwierdzone po stronie Głównego Inspektora Transportu Drogowego dotyczyły m.in.:
1.nieujawnienia wszystkich wykroczeń dotyczących jazdy z nadmierną prędkością, co wynikało z ustawienia progów wyzwolenia zdjęć wykonywanych przez fotoradary w wysokości przekraczającej o 15 km/h, a niekiedy nawet 20 -25 km/h , podczas gdy maksymalny dopuszczalny błąd kierujących pojazdami określony rozporządzeniem Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 14 marca 2013 roku wynosi 10 km/h. Tolerancja w ustawieniach fotoradaru wyzwalającego zdjęcie przy prędkościach większych od dopuszczalnej o 15 do 25 km/h jest nie tylko niezgodna z obowiązującymi przepisami, ale zwiększa ryzyko powszechnego zawyżania przez kierowców prędkości z jaką się poruszają, a tym samym wydłuża drogę hamowania i co za tym idzie zwiększa ryzyko wypadków.
2.nieprzetwarzania wszystkich zdjęć z fotoradarów, co sprawiało, że kierowcy przekraczający dozwoloną prędkość nie otrzymywali mandatów karnych (GITD nie nałożył 72 tys. kar o szacunkowej wartości ok. 19,5 mln zł) lub dostawali je z opóźnieniem. Szczególną trudność stanowiły dla GITD zdjęcia samochodów z zagranicznymi tablicami rejestracyjnymi;

Wykres: Przyczyny niewykorzystania zdjęć z fotoradarów (Fot.: 488-38nik)
3.nieprzekazania Policji (w ponad 32 tys. spraw) tzw. kart MRD-5 z informacją o nałożeniu mandatów karnych na kierujących, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość. Zdarzały się też znaczne opóźnienia w tym zakresie - największe z nich sięgało ponad 200 dni. Zgodnie z przepisami GITD ma obowiązek natychmiastowego przekazywania takiej informacji, aby umożliwić Policji nałożenie dodatkowo na sprawców punktów karnych i podjęcie odpowiednich środków wobec kierowców, którzy mają więcej niż 20 i 24 punkty;
4.dopuszczenia do przedawnienia karalności ponad 11 tys. wykroczeń ujawnionych przez GITD, co skutkowało niewykonaniem dochodów budżetu państwa w wysokości szacowanej na ponad 2,5 mln zł (postępowania zakończono bez zastosowania sankcji);
NIK zwróciła też uwagę na problem egzekwowania odpowiedzialności za naruszenia przepisów ruchu drogowego w stosunku do obcokrajowców. Prawie 22 proc. wszystkich zdjęć dotyczyło samochodów zarejestrowanych poza granicami kraju. Niestety brak odpowiednich przepisów oraz rozwiązań organizacyjnych powoduje, że kierowcy takich pojazdów pozostają praktycznie bezkarni i lekceważą obowiązujące w Polsce przepisy.
NIK zauważa, że blisko 40 proc. sprawców ujawnionych przypadków niestosowania się do ograniczeń prędkości nie zostaje ukaranych grzywną za to wykroczenie (tym samym nie dostaje też punktów karnych i unika innych konsekwencji, takich jak np. zatrzymanie prawa jazdy), bo właściciele pojazdów odmawiają wskazania kierującego pojazdem.
O możliwości zastosowania takiego rozwiązania zostają poinformowani przez ITD, która przesyła im warianty oświadczenia, będące podstawą do ukarania (z proponowanego właścicielowi pojazdu wariantu oświadczenia z możliwością odmowy wskazania kierującego, wynika, że za wykroczenie to grozi wyłącznie mandat, bez nałożenia punktów karnych). W ocenie NIK, tak duża skala odmów wskazuje, że obecne rozwiązania w tym zakresie nie funkcjonują prawidłowo. Biorąc pod uwagę obowiązujące przepisy oraz fakt, że przy występującej skali ich naruszeń, możliwość skutecznego ścigania osób popełniających wykroczenia jest ograniczona, należałoby rozważyć zmianę trybu odpowiedzialności w tym zakresie. NIK wskazuje, że jednym z proponowanych kierunków działań mogącym rozwiązać problem rozdźwięku pomiędzy automatyzacją systemu a czasochłonnością i skomplikowaniem postępowania w sprawach o wykroczenia jest przeniesienie odpowiedzialności za ujawniane niektóre naruszenia przepisów ruchu drogowego na grunt procedury administracyjnej.
Tryb procedury właściwej w sprawach o wykroczenia, mając niewątpliwy walor zapewnienia gwarancji proceduralnych, charakteryzuje się cechami, które w znacznym stopniu wpływają na ograniczenie skuteczności egzekwowania odpowiedzialności za czyny mające charakter masowy. Doświadczenia GITD, a także innych krajów, wskazują, że tryb ten nie przystaje do skali rejestrowanych naruszeń wykroczeń drogowych - ustalenie sprawcy jest procesem długotrwałym, a często także niewykonalnym w praktyce. W istocie prowadzi do karania na masową skalę właścicieli pojazdu za odmowę wskazania kierującego, a nie za jazdę z niedozwoloną prędkością.
Problemy, jakie generuje zastosowanie trybu odpowiedzialności prawnokarnej dla egzekwowania odpowiedzialności sprawców masowych w swej skali naruszeń przepisów ruchu drogowego, były niewątpliwie czynnikiem, który wpłynął na podejście wielu państw członkowskich UE w zakresie modyfikacji modelu odpowiedzialności sprawców tych naruszeń.
W państwach takich jak np. Austria, Holandia, Niemcy, czy też Włochy stosowane są różne formy mieszanej odpowiedzialności sprawców naruszeń przepisów drogowych. W modelach tych zaobserwować można m.in. rozróżnienie trybu odpowiedzialności prawnokarnej i administracyjnoprawnej ze względu na wagę czynów stanowiących naruszenie przepisów ruchu drogowego i przyporządkowania trybu. Z kolei np. we Francji, przyjęty został model w którym odpowiedzialność sprawców za naruszenia przepisów ruchu drogowego realizowana jest wyłącznie w reżimie prawa administracyjnego.
W konsekwencji, NIK wskazuje na zasadność podjęcia działań legislacyjnych, mających na celu modyfikację trybu odpowiedzialności za naruszenie przepisów ruchu drogowego w kierunku zapewnienia większej skuteczności systemu, rozumianej jako osiągnięcie efektu nieuchronności kary i szybkości jej wymierzania. W ocenie NIK na szczególną uwagę zasługuje w tym zakresie przyjęcie podejścia mieszanego, różnicującego tryb odpowiedzialności sprawców w zależności od stopnia intensywności i poziomu zagrożenia generowanego przez dany rodzaj naruszenia przepisów ruchu drogowego.
W ocenie NIK wprowadzenie mieszanych trybów odpowiedzialności może pomóc organom państwa w skoncentrowaniu się na konsekwentnym identyfikowaniu, ściganiu i karaniu najgroźniejszych piratów drogowych. W przypadku pozostałych wykroczeń, karanie w trybie administracyjnym może przyczynić się do osiągnięcia efektu prewencyjnego za pomocą nieuchronnej i szybko wymierzonej kary, od której jednak zawsze można się odwołać do sądu administracyjnego.
NIK składa swoje propozycje i jest gotowa do społecznej debaty, która powinna uwzględnić zarówno potrzebę sprawnego ścigania piratów drogowych jak i nieuchronnego i szybkiego karania setek tysięcy sprawców ujawnionych przez fotoradary wykroczeń przy zachowaniu zasady proporcjonalności w stosunku do gwarantowanych konstytucyjnie praw i wolności obywatelskich.
Zdaniem Izby większość nieprawidłowości po stronie GITD wynika z nieprecyzyjnych regulacji prawnych, niewystarczających zasobów kadrowych, niepełnego wdrożenia systemu CANARD, celowego wydłużania postępowania przez sprawców. NIK zwróciła też uwagę, że GITD na bieżąco informował o swoich problemach organ nadrzędny (Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej) oraz Ministerstwo Finansów, podejmując jednocześnie na własną rękę działania naprawcze. Jednak pomimo licznych monitów w ministerstwach GITD nie otrzymał narzędzi, które miały mu pomóc w egzekwowaniu odpowiedzialności kierowców łamiących przepisy ruchu drogowego.
W związku ze stwierdzonymi nieprawidłowościami Izba wnioskuje do:
Prezesa Rady Ministrów m.in. o:
1.wypracowanie i wdrożenie mechanizmów skutecznego ścigania wykroczeń popełnianych przez cudzoziemców;
2.podjęcie działań w celu zapewnienia koordynacji i współdziałania służb i instytucji realizujących zadania w obszarze bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
Ministra Infrastruktury i Rozwoju o
1.podjęcie działań mających na celu zapewnienie pełnej wydajności systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym (CANARD) poprzez weryfikację przepisów dotyczących egzekwowania odpowiedzialności za naruszenia przepisów ruchu drogowego, jak i rozważenie zwiększenia zatrudnienia Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego;
2.wypracowanie i wdrożenie strategii komunikacyjnej dotyczącej budowania świadomości opinii publicznej, m.in. w zakresie niebezpieczeństw związanych z przekraczaniem dozwolonej prędkości.
Komentuj →
26 marca 2014 |
1

(Fot.: PD@N 488-4)
Jedna trzecia bydgoskich szkół jazdy padła w ciągu ostatnich dwóch lat - informuje “Gazeta pl Bydgoszcz”. Pozostało 70 ośrodków szkolenia kierowców. Powód takiej sytuacji oczywiście powszechnie znany - to przede wszystkim mała liczba kandydatów na kierowców. Szkoły w Bydgoszczy, podobnie jak w całym kraju robią wiele, aby przyciągać tych nielicznych chętnych. I tak przede wszystkim obniżają ceny kursów. Na rynku konkurenci, aby przetrwać walczą o klienta: ogłaszają swoje oferty w prasie, Internecie czy radiu. Zniżki sięgają nawet do 50% dla drugiej osoby. Wszędzie jest taniej niż rok temu. - Kiedyś kurs składający się z 30 godzin teorii i tej samej ilości godzin praktyki kosztował 1,5 tys. zł. Teraz o 200 zł mniej - przyznaje Rafał Rogalski, właściciel szkoły jazdy działającej na bydgoskim rynku siedem lat. W ośrodku szkolenia kierowców "Asy" za kurs zapłacimy jeszcze mniej, bo tylko 999 zł. W ubiegłym roku kosztował 1200 zł. Są szkoły, które jeszcze bardziej schodzą z ceną. W tych najtańszych można wykupić kurs nawet za 900 zł. Dzisiaj właściciele ośrodków czekają z nadzieją na początek wakacji, wtedy zawsze było lepiej.
Niestety niż demograficzny to nie jest kwestia roku, czy dwóch. Statystycy mówią o 8-10 latach. Dla przykładu w 2010 r. do bydgoskich szkół ponadgimnazjalnych uczęszczało 14 tys. uczniów, w roku ubiegłym tyło ich o trzy tysiące mniej. Te liczby przekładają się na ilości egzaminów. W 2012 r. egzamin teoretyczny w WORD w Bydgoszczy zdawało ponad 29 tys. osób. Rok temu - 25 tys. chętnych. W tym roku będzie na pewno jeszcze mniej, bo widać to już po pierwszym kwartale - mówi Tadeusz Kondrusiewicz, dyrektor WORD. Wracamy do sytuacji ośrodków szkolenia: - Przetrwały tylko te najsilniejsze, których właściciele mogą sobie pozwolić na obniżanie cen, dokładanie do interesu i wiarę w to, że koniunktura w końcu się polepszy - mówi Waldemar Winter, dyrektor wydziału uprawnień komunikacyjnych w Urzędzie Miasta.
Komentuj →
26 marca 2014 |
2


(Fot.: 488-6,5)
Długo trwała walka, aby umożliwić tworzenie nowych ośrodków egzaminowania, właśnie mija rok od uchwalenia takiego zapisu. Egzaminy mogą być prowadzone także w tzw. miastach prezydenckich. Niestety to nie jest najlepszy czas, ale regiony znajdują środki na ich budowę. Już w kwietniu egzamin będzie przeprowadzany w nowym ośrodku w Świdnicy. - Prace kosztowały nas 120 tysięcy złotych i mają się zakończyć do końca marca - mówi Stefan Augustyn z Urzędu Miejskiego w Świdnicy.Ustalenia a także prace przygotowawcze trwają w wielu innych miastach. I tak ostatnio właśnie marszałek Andrzej Buła tłumaczy wyłożenie z budżetu regionu półtora miliona złotych na utworzenie w Kędzierzynie-Koźlu punktu egzaminacyjnego. Na czołówkach gazet pojawiły się grzmiące tytuły jak np.: “Instruktorzy nauki jazdy zwalniani, a urzędnicy budują nowy WORD”. Taka jest sytuacja, niż demograficzny, zwolnienia w ośrodkach egzaminowania, oszczędności itd. I pada pytanie - po co budować kolejny ośrodek za 1,5 mln zł? Jak się dowiadujemy z publikacji “Powstanie ośrodka w Kędzierzynie-Koźlu sfinansować miałby WORD w Opolu wspólnie ze starostwem powiatu, które zarezerwowało 360 tys. zł na przystosowanie pomieszczeń (chodzi o salę egzaminacyjną, rejestry, poczekalnię i zaplecze). WORD natomiast poniesie koszty przygotowania placu manewrowego, czyli ok. miliona złotych.” “Gazeta pl Opole” przywołuje następującą opinię: “To marnowanie pieniędzy - przyznają sami egzaminatorzy”. I dalej czytamy: O tym, że mikrooddział w Kędzierzynie-Koźlu powinien powstać, od kilkunastu miesięcy przekonuje Tomasz Kostuś, wicemarszałek województwa. Jego głównym argumentem jest ukłon w stronę kursantów nie tylko z Kędzierzyna-Koźla, ale również Głubczyc, Prudnika czy Strzelec Opolskich, którym dojazd do Opola zajmuje kilkadziesiąt minut. Kolejny argument to zmniejszone natężenie "elek" na ulicach Opola, których jest dużo zwłaszcza na ulicach tych dzielnic, przez które wiodą trasy egzaminacyjne. - W Unii Europejskiej jeden punkt obsługuje 200 tysięcy petentów. U nas milion - dodaje wicemarszałek. Egzaminatorzy nieoficjalnie: - Dla nas ten pomysł to niewypał. W Kędzierzynie-Koźlu będą przeprowadzane tylko egzaminy na kategorię B i B1. Na pozostałe i tak trzeba będzie przyjechać do Opola. Gdzie tu logika?
Redakcja tygodnika PRAWO DROGOWE @ NEWS kierując się zasadą rzetelności dziennikarskiej o wypowiedź poprosiła dyrektora WORD w Opolu Edwarda Kindera. Chcielibyśmy opublikować ją w najbliższym numerze tygodnika.
Komentuj →
25 marca 2014 |
0
Posłanka Iwona Kozłowska zgłosiła interpelację (nr 24316) w sprawie możliwości odebrania prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym. W imieniu adresata odpowiedziała Elżbieta Seledyn, podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. Szczegółowo przedstawiła procedurę, której finałem jest wniosek o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego, procedury wieloetapowej, której dłużnik alimentacyjny jest jej stroną, ma możliwość czynnego udziału we wszystkich etapach postępowania wraz z prawem do kwestionowania rozstrzygnięć organu właściwego dłużnika w drodze postępowania odwoławczego, a także, uwzględniając zasadę proporcjonalności, przewidziane są regulacje pozwalające dłużnikowi całkowicie uniknąć sankcji w postaci zatrzymania prawa jazdy.
Interpelacja nr 24316
do ministra pracy i polityki społecznej
w sprawie możliwości odebrania prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym
Szanowny Panie Ministrze! W ostatnim czasie zetknęłam się z historią mężczyzny, który na skutek niepłacenia przez blisko rok alimentów na rzecz swoich dzieci otrzymał z urzędu miasta pismo, w którym wskazano na możliwość odebrania mu prawa jazdy.
Nie rozstrzygając zasadności podjęcia takich kroków przez urząd w tej konkretnej sprawie, wątpliwości budzi sama możliwość zastosowania tego typu represyjnego środka.
W 2005 r. Trybunał Konstytucyjny badał konstytucyjność przepisów ustawy o postępowaniu wobec dłużników alimentacyjnych odnośnie do przepisów stanowiących podstawę prawną do stosowania tego typu sankcji. Wówczas trybunał uznał, iż zatrzymanie prawa jazdy dłużnikowi alimentacyjnemu jest sprzeczne z konstytucyjną zasadą proporcjonalności między celem a środkami proponowanymi, by ten cel osiągnąć. Trybunał za niekonstytucyjne uznał też m.in. brak trybu odwoławczego od decyzji starosty w sprawie zatrzymania prawa jazdy oraz związanie starosty decyzją organu wnioskującego o zatrzymanie prawa jazdy. W orzeczeniu zwrócono ponadto uwagę, że w wielu przypadkach prawo jazdy służy aktywizacji zawodowej dłużników alimentacyjnych bądź służy im w pracy.
W związku z powyższym proszę o udzielenie odpowiedzi na pytanie: Czy obecnie istnieje zatem możliwość odebrania prawa jazdy dłużnikowi alimentacyjnemu, a jeżeli tak, to czy taka regulacja nadal nie powinna być uznawana za sprzeczną z ustawą zasadniczą?
Z poważaniem
Poseł Iwona Kozłowska
Warszawa, dnia 5 lutego 2014 r.
ODPOWIEDŹ
Szanowna Pani Marszałek! Odpowiadając na wystąpienie z dnia 17 lutego 2014 r., znak: SPS.023-24316/14, dotyczące interpelacji poseł Iwony Kozłowskiej w sprawie możliwości odebrania prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym, uprzejmie informuję.
W obowiązującej ustawie z dnia 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (Dz. U. z 2012 r., poz. 1228, z późn. zm.) funkcjonuje sankcja w postaci zatrzymania prawa jazdy dłużnikowi alimentacyjnemu, który odmawia współpracy z gminą w ramach działań podejmowanych wobec dłużnika alimentacyjnego. Zgodnie z art. 5 ust. 3b ww. ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, jeżeli decyzja o uznaniu dłużnika alimentacyjnego za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych stanie się ostateczna, organ właściwy dłużnika kieruje wniosek do starosty o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego, dołączając odpis tej decyzji, oraz składa wniosek o ściganie za przestępstwo określone w art. 209 § 1 ustawy z dnia 6 czerwca 1997 r. Kodeks karny (Dz. U. Nr 88, poz. 553, z późn. zm.). Jak wynika z powyższego, aby organ właściwy dłużnika alimentacyjnego mógł złożyć wniosek do starosty o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego, niezbędne jest uprzednie uznanie dłużnika alimentacyjnego (w drodze ostatecznej decyzji administracyjnej wydanej przez organ właściwy dłużnika) za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych. Zgodnie z art. 127 § 2, w zw. z art. 17 pkt 1 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. (t.j. Dz. U. z 2013 r., poz. 267) Kodeks postępowania administracyjnego, zanim decyzja ta stanie się ostateczna dłużnik alimentacyjny ma prawo wnieść od niej odwołanie do samorządowego kolegium odwoławczego. Natomiast postępowanie w sprawie uznania dłużnika za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych, którego zakończeniem jest ww. decyzja, nie jest wszczynane w sprawie każdego dłużnika alimentacyjnego, lecz zgodnie z art. 5 ust. 3 ww. ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów, jedynie w przypadkach, gdy dłużnik alimentacyjny uniemożliwia przeprowadzenie wywiadu alimentacyjnego lub odmówił:
-złożenia oświadczenia majątkowego,
-zarejestrowania się w powiatowym urzędzie pracy jako bezrobotny albo poszukujący pracy,
-bez uzasadnionej przyczyny, w rozumieniu przepisów o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, przyjęcia propozycji odpowiedniego zatrudnienia lub innej pracy zarobkowej, wykonywania prac społecznie użytecznych, prac interwencyjnych, robót publicznych, prac na zasadach robót publicznych albo udziału w szkoleniu, stażu lub przygotowaniu zawodowym dorosłych.
Istotne jest również, że zgodnie z art. 5 ust. 3a ww. ustawy, decyzji o uznaniu dłużnika alimentacyjnego za uchylającego się od zobowiązań alimentacyjnych nie wydaje się wobec dłużnika alimentacyjnego, który przez okres ostatnich 6 miesięcy wywiązywał się w każdym miesiącu ze zobowiązań alimentacyjnych w kwocie nie niższej niż 50% kwoty bieżąco ustalonych alimentów. Przepis ten jest realizacją zasady proporcjonalności wywiedzionej z art. 2 Konstytucji.
W związku z powyższym, aby dłużnik alimentacyjny uniknął sankcji w postaci zatrzymania prawa jazdy wystarczające jest aby tylko częściowo wywiązywał się ze zobowiązań alimentacyjnych, co jest realizacją zasady proporcjonalności. Powyższej sankcji dłużnik uniknie nawet jeśli nie będzie się wywiązywał z zobowiązań alimentacyjnych w powyższym, i tak ograniczonym zakresie (tj. przez 6 kolejnych miesięcy w kwocie nie niższej niż 50% kwoty bieżąco ustalonych alimentów), ale wykaże się choćby minimum dobrej woli i chęci współpracy poprzez odpowiednio umożliwienie przeprowadzenia wywiadu alimentacyjnego, złożenie oświadczenia majątkowego oraz umożliwienie właściwym instytucjom jego aktywizacji zawodowej.
Tak więc opisana wyżej procedura, której finałem jest wniosek o zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego, jest wieloetapowa, dłużnik alimentacyjny jest jej stroną, ma możliwość czynnego udziału we wszystkich etapach postępowania wraz z prawem do kwestionowania rozstrzygnięć organu właściwego dłużnika w drodze postępowania odwoławczego, a także, uwzględniając zasadę proporcjonalności, przewidziane są regulacje pozwalające dłużnikowi całkowicie uniknąć sankcji w postaci zatrzymania prawa jazdy.
Podkreślić należy, że zatrzymanie prawa jazdy dłużnika alimentacyjnego, nie jest sankcją za niepłacenie przez dłużnika alimentów, lecz narzędziem mającym na celu jedynie dyscyplinować dłużnika do współpracy z organem właściwym dłużnika, który podejmuje działania mające na celu wsparcie komornika sądowego prowadzącego egzekucję alimentów oraz aktywizację zawodową dłużnika, który nie wywiązuje się z obowiązku alimentacyjnego z powodu braku zatrudnienia.
Konstytucyjność opisanych wyżej przepisów ustawy o pomocy osobom uprawnionym do alimentów regulujących procedurę zatrzymania prawa jazdy dłużnikom alimentacyjnym potwierdził Trybunał Konstytucyjny w wyroku z dnia 12 lutego 2014 r. (sygn. akt K 23/10).
Z poważaniem
Komentuj →
25 marca 2014 |
0

(PD@N fot. 488-10)
Zniknęła z dnia na dzień. Razem z pieniędzmi wpłaconymi przez kursantów i unikalnymi kodami dostępu do ich profili szkoleniowych. Szefowa szkoły nauki jazdy z Zabrza oszukała około dwudziestu niedoszłych kierowców. Po pomoc zwrócili się do policji, która próbuje odnaleźć kobietę. Jeśli się to nie uda, kursanci prócz pieniędzy mogą utracić możliwość kontynuowania nauki w innym ośrodku przez najbliższe dwa lata - donoszą media. Niedoszłym kierowcom nadane zostały indywidualne profile kandydatów. Te są ważne przez dwa lata. W razie rezygnacji z kursu - jest wyjście. "- Kierownik ośrodka szkolenia kierowców przesyła w postaci elektronicznej właściwemu organowi wydającemu prawo jazdy lub pozwolenie informację o przerwaniu szkolenia przez osobę szkoloną (...) w celu udostępnienia przez ten organ profilu kandydata na kierowcę kolejnemu podmiotowi prowadzącemu szkolenie dla tej osoby" - zapisano w przepisach. A co w sytuacji, gdy nie ma kierownika ośrodka? Panią kierownik ośrodka poszukują kandydaci na kierowców, szukają policjanci. Nie ma też umów: - Umowy po ich zawarciu zdeponowała właścicielka szkoły nauki jazdy, nie pozostawiając żadnej kserokopii uczestnikom kursu - mówi asp. szt. Marek Wypych, Komenda Miejska Policji w Zabrzu. Jedyne wyjście to zamknięcie szkoły. Po przeprowadzeniu kontroli. Ta jednak, póki co jest niemożliwe. - mówi Elżbieta Sikora, Wydział Komunikacji UM Zabrze. Niestety tu także sytuacja patowa - szkoła nieczynna. Czy kursanci mają szanse dowieść swoich racji? Czy tu mamy do czynienia z luką prawną.
Komentuj →
24 marca 2014 |
0
W sprawie zmiany kary za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym interpelację (nr 24535) poseł Tomasz Latos skierował do ministra sprawiedliwości. W imieniu tego ostatniego odpowiedział Jerzy Kozdroń, sekretarz stanu w resorcie. Poseł nawiązując do tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim pyta czy ministerstwo podejmie kroki, aby nietrzeźwi kierowcy powodujący katastrofę w ruchu lądowym byli poddani surowszej karze, niż maksymalna obowiązująca obecnie - kara 15 lat więzienia. Z odpowiedzi resortu dowiadujemy się, iż prace mające na celu zwiększenie dolegliwości zostały podjęte. Dotyczą one wydłużenia zakazu prowadzenia pojazdów, czy obowiązku zapłaty nawiązki. Natomiast – w przekonaniu ministerstwareakcja polegająca na zwiększeniu surowości sankcji karnej poprzez zaostrzenie granic wymiaru kary nie stanowi efektywnego i uzasadnionego rozwiązania.
Interpelacja nr 24535
do ministra sprawiedliwości
w sprawie zmiany kary za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym
Szanowny Panie Ministrze! Niedawne wydarzenia w Kamieniu Pomorskim, w którym nietrzeźwy kierowca spowodował wypadek, w wyniku którego życie straciło 6 osób, są sygnałem do tego, że należy zmienić zapis art. 173 Kodeksu karnego dotyczący katastrof w komunikacji. Sprawcy tego konkretnego wypadku grozi maksymalnie 15 lat więzienia. W obliczu tak ogromnej tragedii, do której doszło przez bezmyślność kierowcy kierującego pod wpływem alkoholu samochodem, kara ta wydaje się nieadekwatna do czynu. Należy zatem rozważyć wprowadzenie zmian i osobno traktować sprawców, którzy są nietrzeźwi.
W związku z powyższym kieruję do Pana Ministra następujące pytanie: Czy ministerstwo podejmie kroki, by nietrzeźwi kierowcy powodujący katastrofę w ruchu lądowym byli poddani surowszej karze?
Z wyrazami szacunku
Poseł Tomasz Latos
Warszawa, dnia 10 lutego 2014 r.
ODPOWIEDŹ
Szanowny Panie Marszałku! W odpowiedzi na interpelację posła Tomasza Latosa, złożoną przy piśmie z dnia 17 stycznia 2014 r. o nr. SPS-023-24535/14, w sprawie zmiany kary za spowodowanie katastrofy w ruchu lądowym uprzejmie przedstawiam następujące stanowisko.
Ministerstwo podjęło prace mające na celu zwiększenie dolegliwości związanych m.in. z długością środka karnego polegającego na zakazie prowadzenia pojazdów, czy też obowiązkiem zapłaty nawiązki. W przekonaniu ministerstwa reakcja polegająca na zwiększaniu surowości sankcji karnej poprzez zaostrzenie granic wymiaru kary nie stanowi efektywnego i uzasadnionego rozwiązania, toteż kierunek zmian powinien być związany z alternatywnymi rozwiązaniami.
Intencją podjętych przez Ministerstwo Sprawiedliwości prac jest zatem, by w przypadku spełnienia przesłanek wymienionych w art. 42 § 2 Kodeksu karnego, tj. jeżeli sprawca w czasie popełnienia przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji był w stanie nietrzeźwości, pod wpływem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia określonego w art. 173, 174 lub 177 Kodeksu karnego, sąd orzekał środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów albo pojazdów określonego rodzaju na okres od lat 3 do lat 15. Tym samym ustawowa długość środka karnego określonego w art. 39 pkt 3 Kodeksu karnego uległaby zwiększeniu w stosunku do dotychczasowej wynoszącej od roku do lat 10. Ponadto proponuje się odpowiednią zmianę w art. 42 § 3 Kodeksu karnego, który obejmować by miał także przypadki ponownego prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości (tzw. quasi-recydywa z art. 178a § 4 Kodeksu karnego). W obecnym brzmieniu art. 42 § 3 Kodeksu karnego, jeśli sprawca w czasie popełnienia przestępstwa określonego w art. 173 Kodeksu karnego, którego następstwem jest śmierć innej osoby lub ciężki uszczerbek na jej zdrowiu, albo w czasie popełnienia przestępstwa określonego w art. 177 § 2 lub w art. 355 § 2 Kodeksu karnego był w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego lub zbiegł z miejsca zdarzenia, sąd orzeka dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów, chyba że zachodzi wyjątkowy wypadek, uzasadniony szczególnymi okolicznościami.
Proponuje się zatem, aby reżimowi temu poddano również kierowców prowadzących pojazd w stanie nietrzeźwości pomimo uprzedniego skazania za prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego albo za przestępstwo określone w art. 173, 174, 177 lub art. 355 § 2 Kodeksu karnego popełnione w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego. Kategorię tę uzupełniają sprawcy, którzy prowadzą pojazd mechaniczny w stanie nietrzeźwości w okresie orzeczonego zakazu prowadzenia pojazdów. W ocenie Ministerstwa Sprawiedliwości zmiany związane z zaostrzeniem reakcji karnej wobec kierowców prowadzących pojazdy mechaniczne w stanie nietrzeźwości powinny również dotknąć środka karnego w postaci nawiązki.
Proponuje się zatem wprowadzenie obowiązku orzekania przez sąd nawiązki w minimalnej kwocie 5 tys. zł (w przypadku skazanego po raz pierwszy za przestępstwo z art. 178a Kodeksu karnego) lub 10 tys. zł (w przypadku tzw. quasirecydywistów, jak i sprawców przestępstw przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji popełnionych w stanie nietrzeźwości). Nawiązka powinna zostać orzeczona na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej lub, w przypadku spowodowania wypadku w stanie nietrzeźwości, na rzecz pokrzywdzonego lub osoby najbliższej. Jednocześnie informuję, że znajdujący się obecnie na etapie konsultacji społecznych projekt ustawy o zmianie ustawy Kodeks karny oraz niektórych innych ustaw przewiduje kompleksową reorganizację systemu kar, mającą m.in. na celu powstrzymanie zjawiska nadmiernego korzystania z warunkowego zawieszania orzekanych kar. Zgodnie z projektowanymi zmianami art. 69 § 1 Kodeksu karnego otrzymałby następujące brzmienie: “Art. 69. § 1. Sąd może warunkowo zawiesić wykonanie orzeczonej kary pozbawienia wolności w wymiarze nieprzekraczającym roku, jeżeli sprawca w czasie popełnienia przestępstwa nie był skazany na karę pozbawienia wolności i jest to wystarczające dla osiągnięcia wobec niego celów kary, a w szczególności zapobieżenia powrotowi do przestępstwa”.
Zmiany te z pewnością dotkną zarówno sprawców wypadków, jak też prowadzących pojazdy mechaniczne w stanie nietrzeźwości. Jak bowiem wynika wprost z prowadzonych statystyk, istotę problemu nie stanowi zbyt niskie zagrożenie sankcją karną przewidzianą za omawiane przestępstwa, lecz szeroko stosowana praktyka warunkowego zawieszania orzeczonych kar. Na dowód tego warto przytoczyć dane pokazujące strukturę kar orzekanych za przestępstwo z art. 178a § 4 Kodeksu karnego, czyli tzw. quasi-recydywę. Skazując za to przestępstwo, sądy mogą orzekać warunkowe zawieszenie jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Tymczasem w 68,5% spraw sądy orzekały kary pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem. Pokazuje to, że potrzeba efektywniejszego ścigania prowadzących pojazdy w stanie nietrzeźwości musi uwzględniać perspektywę systemową i nie sprowadzać się do modyfikacji sankcji karnej grożącej za popełnienie tego przestępstwa.
Z poważaniem
Komentuj →